W czerwcu 2019 r. Mairis Briedis wygrał w półfinale turnieju WBSS z Krzysztofem Głowackim. Walka zakończyła się jednak potężnym skandalem, a głównym winowajcą był sędzia Robert Byrd. Amerykanin popełnił rażące błędy, które wyraźnie skrzywdziły polskiego pięściarza.
W drugiej rundzie pojedynku Głowacki w ferworze walki uderzył Briedisa w tył głowy. Sędzia nie rozdzielił zawodników, a Łotysz zrewanżował się nieprzepisowym łokciem w szczękę, po którym "Główka" padł na matę.
- Jak miałem mu oddać, stojąc z boku? Eleganccy panowie tak nie postępują. Gdyby Krzysztof zachowywał się jak dżentelmen, to do niczego by nie doszło, bo w walce staram się być dżentelmenem - tłumaczy tamtą sytuację Briedis w rozmowie z Przemysławem Osiakiem dla "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar bez Sebastiana Rozwadowskiego. Zaatakowała go tajemnicza choroba
W tej samej rundzie Byrd nie usłyszał gongu, po którym Łotysz znów znokautował Głowackiego. Polak nie zdołał dojść do siebie i walka zakończyła się porażką naszego reprezentanta w trzeciej rundzie.
Od tamtej pory Briedis jest pod ostrzałem ekspertów i kibiców pięściarstwa w Polsce. Okazuje się, że część fanów przekracza jednak granice. - Jeśli jestem winien, to tylko ja powinienem ponosić konsekwencje. A nie moja rodzina i dzieci. Nawet żona dostawała niemiłe wiadomości. Tłumaczyłem jej: "Zobacz, na Łotwie mamy półtora miliona ludzi i głupich nie brakuje. A wyobraź sobie, że w Polsce pewnie jest ich trzydzieści razy więcej" - tłumaczy 35-latek.
Po walce, oprócz awansu do finału WBSS, Briedis otrzymał pas mistrza świata federacji WBO. W listopadzie federacja podjęła jednak decyzję, aby odebrać mu tytuł, ponieważ nie przystąpił do negocjacji w sprawie rewanżu z Polakiem w wyznaczonym terminie. Jak tłumaczy Łotysz, nie chciał zrywać kontraktu z WBSS - w finale turnieju, 21 marca, zmierzy się bowiem z Yunier Dorticosem (więcej TUTAJ).
Briedis jest otwarty na rewanż z "Główką" dopiero po walce z Kubańczykiem. Jako miejsce pojedynku proponuje nawet Polskę. - Przyjechałbym do was, nawet gdybyście mieli rzucać we mnie pomidorami - zapewnia.
Czytaj też: Boks. Krzysztof Głowacki: Ogromnie się cieszę, że pas został mu odebrany