- To do mnie nie dotarło. Zszedłem tylko na dół hotelu złożyć podpis. Nie wiedziałem, że wcześniej szukali pieniędzy i tak dalej - powiedział Michał Cieślak w rozmowie z dziennikarzem Kamilem Wolnickim dla "Przeglądu Sportowego".
A tak zamieszanie z gotówką opisał dla WP SportoweFakty Andrzej Wasilewski: - Sytuacja z pieniędzmi była kuriozalna. Wydaje się, że gospodarze raczej wiedzieli, iż przelewając pieniądze do USA czy do innych krajów one nie dojdą. My tak naprawdę walczyliśmy o nie do samego końca.
- Jeszcze przed wylotem do Kinszasy szantażowaliśmy ich, że nie przylecimy, jeżeli pieniądze nie będą zabezpieczone. W samym Kongo również dochodziło do dziwnych sytuacji, ale ostatecznie udało się otrzymać pieniądze w gotówce w dniu walki - powiedział promotor Michała Cieślaka w rozmowie z redaktorem Mateuszem Hencelem (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #41 (całość): Gamrot odpowiedział KSW i uderzył w Parnasse'a!
Sama walka przyniosła sporo emocji. Lepiej rozpoczął ją Polak. W czwartek rundzie miał jednak pierwsze kłopoty. Na chwilę przerwał pojedynek, po czym rywal posłał go na deski. Cieślak jednak wstał i kontynuował walkę. Co się stało w tamtym momencie walki?
- Chwilę wcześniej uderzył mnie (Makabu - przyp. red.) w... jaja tak mocno, że opadły mi ręce. Myślałem, że sędzia to widział, ale wtedy właśnie mnie uderzył bardzo mocnym ciosem - powiedział polski pięściarz dla "Przeglądu Sportowego".
Od szóstej rundy inicjatywę w walce całkowicie przejął już Ilunga Makabu. Nie znokautował Polaka, ale wygrał jednogłośnie na punkty i zdobył pas mistrza świata wagi cruiser WBC. - Myślę, że ten występ dał mi więcej, niż połowa innych walk. To było starcie o mistrzostwo świata. Mówiłem wam, że niczego się nie boję. Tylko pogody i ta mnie załatwiła - dodał Cieślak.
Czytaj także: promotor Andrzej Wasilewski myśli o rewanżowej walce Cieślak - Makabu w Polsce