Boks. Ilunga Makabu - Michał Cieślak: promotorzy Polaka opuścili Kinszasę przed walką. Wyjechali z pieniędzmi

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Andrzej Wasilewski
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Andrzej Wasilewski

Galę w Kinszasie Michał Cieślak i jego promotorzy zapamiętają do końca życia. Współpracownicy polskiego boksera jeszcze przed jego walką opuścili stadion. Wszystko z obawy o otrzymane wcześniej pieniądze.

Organizacja gali boksu zawodowego w Kinszasie pozostawiła wiele do życzenia. Jej głównym wydarzeniem była walka pomiędzy Michałem Cieślakiem oraz Ilungą Makabu. Na punkty wygrał ją walczący przed własną publicznością reprezentant Demokratycznej Republiki Konga. Kontrowersji nie zabrakło zarówno przed, jak i podczas rywalizacji o mistrzowski pas.

Mało brakło, by stawką walki nie był pas WBC. Organizacja ta nie otrzymała na czas pieniędzy i zagroziła odebraniem możliwości zdobycia trofeum przez zwycięzcę pojedynku. Organizatorzy w ostatniej chwili stanęli na wysokości zadania. Pieniądze znalazły się zarówno dla WBC, jak i Cieślaka. Polski bokser kasę - 150 tysięcy dolarów - otrzymał w gotówce. Zdjęcia i filmy z przeliczania pieniędzy zamieścił na Twitterze promotor Polaka, Andrzej Wasilewski.

Jednak ani Wasilewskiego, ani Tomasza Babilońskiego nie było w narożniku Cieślaka podczas walki. Obaj jak najszybciej opuścili Kinszasę. Wszystko z obawy przed kradzieżą pieniędzy. Już wcześniej zostali obrabowani w hotelu w stolicy Demokratycznej Republiki Konga. Złodzieje przebrani za policjantów zwabili ich do lobby, a następnie z ich pokojów zrabowali wszystkie kosztowności.

Zdziwiony brakiem obecności Wasilewskiego i Babilońskiego w narożniku był dziennikarz Przemysław Garczarczyk. "Nie ma żadnej fotki, żadnej wypowiedzi promotorów Michała po walce. Nie było ich też na ringu w momencie ogłaszania werdyktu, czego jeszcze NIGDY nie widziałem. Wszystko OK?" - zapytał na Twitterze. Po kilkudziesięciu minutach dodał, że obaj wyjechali z Kongo.

Wasilewski na swoim twitterowym profilu pisał, że na każdej granicy celnicy uprzedzeni są, by "przetrzepać team polskiego boksera". "Podobno stąd nie ma jak wywieźć ani przesłać pieniędzy" - dodał promotor. Dlatego chcieli opuścić miasto i kraj, by zwiększyć swoje bezpieczeństwo.

Promotor Cieślaka nad ranem uspokoił kibiców. Zamieścił kilka zdjęć i zapewnił, że wszystko jest w porządku. "Ogromne emocje i nerwy przez kilka tygodni. Kulminacja na miejscu. Michał zdał egzamin na 4+. Mimo potężnego obciążenia, mocno niesprzyjających warunków, był o włos od zdobycia tytułu mistrza świata. Tę walkę kibice boksu będą pamiętali całe życie. A to mam nadzieję początek dużego sportu Michała Cieślaka" - napisał Wasilewski.

Zobacz także:
Boks. Artur Szpilka zmierzy się z Sergiejem Radczenką w Łomży
MMA. KSW 53. Pudzianowski opowiedział, jak przygotowuje się na galę

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #41 (newsy): Oniszczuk związał się z gigantem! RWC wraca

Komentarze (9)
avatar
Trzygrosz54
2.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cała ta sytuacja przypomina wyprawy podróżników do Afryki w XIX wieku,gdzie dla nowych odkryć,brylantów,czy też chęci przeżycia niezwykłych przeżyć ryzykowali często życie. Jak widać,aby dzisia Czytaj całość
avatar
UnDeRgRoUnD CB
1.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brzmi jak by wyslali naszego zawodnika do buszu! 
avatar
Marian Nowak
1.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A nie można był pieniądze dostać przelewem ? Jest potwierdzenie przelewu to walczymy, nie ma to "pa". 
avatar
Marian Nowak
1.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale sobie miejsce walki wybrali. Dobrze, że nie w Somalii. 
avatar
Marian Nowak
1.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Promotorzy ZMYKALI z kasą, jak nasz rząd w 1939 roku ze złotem.