W pierwszej walce, w sierpniu 2020 roku, to "Sasza" ciężko znokautował rywala, sprawiając wówczas dużą niespodziankę. Na rewanż pięściarzom przyszło czekać siedem miesięcy. Pierwotnie po raz drugi mieli zmierzyć się w listopadzie, ale Powietkin otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa.
Dillian Whyte ciężko harował, by wygrać rewanż. "Porywaczowi Ciał" w przygotowaniach pomagał m.in. Mateusz Masternak. Z kolei forma Aleksandra Powietkina była dużą niewiadomą, bowiem Rosjanin źle znosił zakażenie Covid-19.
Od pierwszych sekund walki rewanżowej obaj poszli na całość. Mocne ciosy pruły powietrze. Whyte spychał Powietkina do defensywy. Widać było, że 41-latek źle reaguje na ciosy ze strony faworyta bukmacherów.
W czwartej rundzie Brytyjczyk prawym prostym posłał rywala na liny, poprawił lewym i znowu prawym. Powietkin "tańczył" na nogach. Whyte poczuł krew i trafił piekielnie silnym lewym sierpowym, po którym rywal padł na deski. Sędzia przerwał walkę.
Zobacz:
Dillian Whyte watches back his KO vs. Povetkin.
— DAZN Boxing (@DAZNBoxing) March 27, 2021
"No one can take that punch from me and stand up, no one." pic.twitter.com/WRgXiluG0z
Dzięki wygranej w rewanżu Whyte odzyskał pas tymczasowego mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej. Tym samym może liczyć na starcie z Tysonem Furym o tytuł regularny.
Zobacz także:
-> MMA. Jan Błachowicz zabrał głos w sprawie walki Polaka o pas
-> Znamy pierwszych bohaterów KSW 60! Gala już w kwietniu
[b]ZOBACZ WIDEO: MB Boxing Night 9. Mateusz Borek na gorąco po gali. "To coś więcej, niż się spodziewałem"
[/b]