Sąd arbitrażowy w USA orzekł 17 maja, że Tyson Fury musi do 15 września dać szansę trzeciej walki Deontayowi Wilderowi. Chodzi o przestrzeganie klauzuli z umowy pomiędzy pięściarzami, która zobowiązywała "Króla Cyganów" do trylogii z Amerykaninem, jeśli ten straci mistrzowski pas w wadze ciężkiej.
Przypomnijmy - Fury i Wilder walczyli ze sobą dwa razy. W pierwszym pojedynku, w grudniu 2018 roku, ogłoszono remis. W rewanżu, w lutym 2020 roku, Brytyjczyk pokonał Amerykanina przed czasem i odebrał mu mistrzowski tytuł organizacji WBC. Następnie pomiędzy obozami bokserów toczyły się wielomiesięczne negocjacje w sprawie kolejnego starcia, ale ostatecznie zakończyły się one fiaskiem.
Sprawa trafiła więc na drogę prawną, a sędzia arbitrażowy Daniel Weinstein ogłosił, że najpóźniej do 15 września 2021 Wilder ma stoczyć trzeci pojedynek z Furym. Jak na razie nie wiadomo, jak Brytyjczyk i jego przedstawiciele podejdą do tej sprawy. Nieprzystąpienie do kolejnej walki z "Brązowym Bombardierem" może oznaczać utratę pasa WBC.
ZOBACZ WIDEO: Joanna Jędrzejczyk o Janie Błachowiczu: Sukces rodzi sukces
Do wyroku sądu odniósł się promotor Tysona Fury'ego. - Nie zapłacimy Wilderowi, żeby odszedł na bok - powiedział Bob Arum w rozmowie z ESPN. - Lepiej się go pozbyć i zająć się naszymi sprawami. Możemy doprowadzić do walki Fury-Joshua w listopadzie lub grudniu.
Szef grupy Top Rank dodał, że stadion Allegiant w Las Vegas został zarezerwowany na walkę Fury-Wilder 24 lipca.
Czytaj także:
Potworne kolano! Zobacz sensacyjne zakończenie walki wieczoru Armia Fight Night [WIDEO]
Znowu to zrobił. Jeden cios zaważył w walce Alvareza z Saundersem