Oto największe walki stycznia w boksie. Mistrzowski pojedynek Polaka na szczycie!

Amir Mansour (22-1-1, 16 KO) vs Dominic Breazeale (16-0, 14 KO)

To właśnie Amir Mansour miał w grudniu skrzyżować rękawice z Arturem Szpilką, ale z ciekawych planów nic nie wyszło, bowiem "Szpila" otrzymał w międzyczasie ofertę od czempiona WBC, Deontaya Wildera i stało się jasne, że "Hardcore" będzie musiał poszukać innych wyzwań. Z 43-letnim weteranem zmierzy się Dominic Breazeale, który jest niepokonany, ale daleko mu do najlepszych w wadze ciężkiej. Może więc okazać się, że "Trouble" zostanie boleśnie zweryfikowany w Los Angeles.

Pojedynek na zapleczu najcięższej dywizji powinien być ciekawym widowiskiem, a zwycięzca będzie mógł liczyć na kolejne propozycje za jeszcze lepsze pieniądze. Mansour i Breazeale są pięściarzami grupy Ala Haymona, która w 2016 roku nie zamierza zwalniać tempa.

[b]Zobacz także: Wasilewski: wyjazd Szpilki do USA to dla nas wielki eksperyment

[/b]

Vincent Feigenbutz (21-1, 19 KO) vs Giovanni De Carolis (23-6, 11 KO)

Feigenbutz jest koszmarem polskich pięściarzy. Na przełomie 2013 i 2014 znokautował dwie nasze nadzieje, wówczas niepokonanych Macieja Miszkinia i Andrzeja Sołdrę. Po tych sukcesach kariera młokosa nabrała rozpędu, kilka miesięcy później podpisał kontrakt z grupą Sauerland i dzisiaj promowany jest na gwiazdę niemieckiego boksu. Pomału dobiega końca czas Arthura Abrahama i Marco Hucka, dlatego za naszą zachodnią granicą trwają gorączkowe poszukiwania nowych magnesów, które przyciągną kibiców do hali i przed telewizory.

Starcie z Włochem De Carolisem będzie rewanżem za październikowy pojedynek z Karlsruhe. Po dwunastu rundach zwyciężył Feigenbutz, choć werdykt uznany był za wyjątkowo kontrowersyjny i nieuczciwy. 20-latek już w pierwszej rundzie leżał na deskach, w kolejnych odsłonach również nie błyszczał. W stawce m.in. tytuł mistrza świata WBA w wadze super średniej.

Joseph Parker (17-0, 15 KO) vs Jason Bergman (25-11-2, 16 KO)

Joseph Parker nie bez kozery uznawany jest za jednego z najciekawszych prospektów wagi ciężkiej, a ta dywizja w ostatnich miesiącach przeżywa prawdziwy renesans. 23-latek idzie od nokautu do nokautu i 23 stycznia powinien zapisać kolejny przekonujący triumf na swoim koncie. Nowozelandczyk mieszka na co dzień w Las Vegas, zresztą żyje tam u boku naszego reprezentanta Izu Ugonoha, z którym sparował i wielokrotnie wspólnie trenował.

Tym razem szacowne umiejętności Parkera sprawdzi Jason Bergman noszący przydomek "Ironman". Amerykanin taki żelazny jednak nie jest, ma niemałe doświadczenie w przegrywaniu i powinien być tylko kolejnym schodkiem w karierze wschodzącej gwiazdy.

Danny Garcia (31-0, 18 KO) vs Robert Guerrero (33-3-1, 18 KO)

Niepokonany i wciąż rozwijający swój warsztat Danny Garcia zmierzy się z ambitnym Robertem Guerrero. "Duch" zdobywał tytuły mistrza świata w aż czterech kategoriach wagowych, ale ostatnio nie kroczy już tylko od zwycięstwa do zwycięstwa. W ubiegłym roku przegrał wyraźnie z Keithem Thurmanem, zaś w 2013 uległ na punkty Floydowi Mayweatherowi Juniorowi.

Garcia i Guerrero spotkają się w Los Angeles w ramach cyklu Premier Boxing Champions, sygnowanego przez Ala Haymona. Faworytem pozostaje oczywiście ten pierwszy, ale należy spodziewać się, że dawny czempion spróbuje wskrzesić znajdującą się na zakręcie karierę. Potyczki o "być albo nie być" potrafią przysporzyć wielu emocji.

Wiaczesław Głazkow (21-0-1, 13 KO) vs Charles Martin (22-0-1, 20 KO)

Pojedynek o dużym ciężarze gatunkowym, bowiem zwycięzca zostanie nowym mistrzem świata IBF w królewskiej dywizji wagowej. Co prawda pas ten powinien wisieć na biodrach Tysona Fury'ego, który po pokonaniu Władimira Kliczki przejął trofeum International Boxing Federation. Najwidoczniej organizacji nie w smak był kontrowersyjny olbrzym z Wielkiej Brytanii i kilkanaście dni po spektakularnym sukcesie odebrano mu zaszczytne miano. To znaczy, że 16 stycznia objawi nam się kolejny czempion najcięższej dywizji wagowej.

W Barclays Center zobaczymy w akcji dwóch niepokonanych bokserów - większą rozpoznawalność ma z pewnością Wiaczesław Głazkow, który pokonywał m.in. Tomasza Adamka i Steve'a Cunninghama. Niewiadomą pozostaje niesprawdzony jeszcze Charles Martin, sprawiający wrażenie wyjątkowo niewygodnego w ringu i potrafiącego wykorzystywać swoje atuty, w tym odwrotną pozycję. To zestawienie powinno świetnie rozgrzać kibiców przed daniem głównym.

David Haye (26-2, 24 KO) vs Mark De Mori (30-1-2, 26 KO)

Długo kazał czekać na swój powrót David Haye, były mistrz świata dwóch kategorii wagowych i pogromca Nikołaja Wałujewa z 2009 roku. "Hayemaker" odpoczywał od boksu ponad trzy lata, a jego ostatnim skalpem był triumf nad Dereckiem Chisorą. Potem miała być potyczka z Tysonem Fury, ale 35-latek wycofywał się z tego boju z powodu kontuzji. Teraz zapewnia, że z jego zdrowiem wszystko jest w porządku i rozpocznie marsz ku kolejnym sukcesom.

Na początek Haye wybrał za przeciwnika Australijczyka mieszkającego na stałe w Chorwacji, Marka de Moriego. "Dominator" legitymuje się świetnym rekordem, od 2004 roku pozostaje niepokonany, w dodatku znajduje się w rankingach wagi ciężkiej. Jednak klasa sportowa tego pięściarza jest przeciętna i nie powinien on stanowić żadnego zagrożenia dla dawnego czempiona. Kibice zaś najprawdopodobniej zobaczą efektowne rozstrzygnięcie tej konfrontacji, co jeszcze bardziej zmobilizuje Haye'a do kontynuowania kariery.

Siergiej Kowaliow (28-0-1, 25 KO) vs Jean Pascal (30-3-1, 17 KO)

To będzie drugi pojedynek tych panów, rewanż za konfrontację z marca ubiegłego roku. Wówczas najlepszy pięściarz wagi półciężkiej Siergiej Kowaliow znokautował Jeana Pascala w ósmej rundzie, ale po drodze napotkał duży opór i na końcowy sukces musiał ciężko zapracować. Bój był na tyle interesujący, że obie strony postanowiły zapisać drugi rozdział tej historii.

Kowaliow ponownie poleci do Kanady, by rywalizować na terenie oponenta. Do takiej sytuacji jest jednak przyzwyczajony i jak na prawdziwego czempiona przystało, nie zamierza on unikać wyzwań także w 2016 roku. W opinii zdecydowanej większości fachowców, "Krusher" ma ponownie uporać się z Pascalem, a następnie czekać na wielką walkę z Adonisem Stevensonem, posiadaczem pasa WBC.

Deontay Wilder (35-0, 34 KO) vs Artur Szpilka (20-1, 15 KO)

Bez wątpienia to najważniejszy pojedynek stycznia z punktu widzenia polskiego kibica i każdy fan powinien mocno ściskać kciuki za mańkuta z Wieliczki. Tym bardziej, że do tej pory nasza historia w wadze ciężkiej pozbawiona była szczęśliwego zakończenia - tron królewskiej kategorii wagowej atakowali przecież bezskutecznie Andrzej Gołota (aż czterokrotnie), Albert Sosnowski, Tomasz Adamek i Mariusz Wach. Szpilka jest naszym najbardziej medialnym przedstawicielem w zawodowym boksie, wzbudza mnóstwo kontrowersji, co przyciąga kibiców. Legendarny promotor Don King kiedyś tak charakteryzował Andrzeja Gołotę: "Można go kochać lub nienawidzić, ale nie sposób przejść wobec niego obojętnie.". Te słowa idealnie pasują do "Szpili", na którego czeka potężne (i to dosłownie) wyzwanie.

Wilder to nie tylko król nokautu seryjnie i ciężko rozbijający przeciwników, ale także niesamowity atleta o wymarzonych warunkach fizycznych (201 cm wzrostu, 211 cm zasięg ramion). Większość tak uzdolnionych sportowców w Stanach Zjednoczonych trafia do koszykówki, "Bronze Bomber" jednak postawił na pięściarstwo, co było słuszną drogą. Poprzeczka będzie zawieszona wyjątkowo wysoko, ale przykład walki Krzysztofa Głowackiego z Marco Huckiem pokazuje, żeby nigdy nie mówić nigdy.