Podczas gali w Częstochowie Tomasz Adamek odniósł 52. zwycięstwo w karierze. Pokonał na punkty (97:93, 96:94, 96:94) Freda Kassiego.
"Góral" przyznał, że pochodzący z Kamerunu Kassi był jednym z najbardziej niewygodnych rywali w jego karierze.
- Jakiś niedosyt jest, mogłem lepiej wypaść. Robiłem, co mogłem. Walczysz, jak ci pozwala przeciwnik. Gus Curren (trener Adamka - przyp. red.) mówił: "Bij po dole, uderzaj w dół, bo go osłabisz, jeśli na górę nie idzie trafiać". Kombinowałem, jak mogłem. Jeżeli nie byłbym w formie, to pewnie bym przegrał - mówił 40-letni pięściarz.
Adamek nie chciał jednoznacznie mówić o przyszłości, choć wspomniał, że marzy o jeszcze jednej wielkiej walce.
- Zobaczymy, jakieś pokusy będą. Muszę porozmawiać z żoną. Na pewno przyjdzie znów głód walki. 1 grudnia kończę 41 lat. Chciałbym jeszcze stoczyć dużą walkę na koniec kariery. Czy o pas mistrzowski? Każdy ma marzenie, po to walczy w ringu, żeby dostać jeszcze jedną taką szansę. Trzeba siąść zobaczyć, czy wracać, czy nie wracać - dodał.