Trudno wyobrazić sobie fana boksu, który nie oczekuje na starcie wielkich zawodników. Już 18 maja 2024 roku ma odbyć się historyczny pojedynek Tysona Fury'ego z Ołeksandrem Usykiem. Triumfator zgarnie przede wszystkim tytuł wagi ciężkiej.
Przypomnijmy, że pierwotnie w tym czasie miało być już po wspomnianej walce. Tyle tylko, że ta nie doszła do skutku 17 lutego z uwagi na skaleczenie nad okiem u Amerykanina. Tymczasem promotor Usyka Alex Krassyuk nie jest przekonany, że Fury będzie gotowy do walki.
Jednak organizator pojedynku, do którego dojdzie w Arabii Saudyjskiej, zadbał o to, by żaden z zawodników nie zrezygnował z walki. Otóż ewentualne wycofanie będzie grozić karą w wysokości aż 10 milionów funtów. W przeliczeniu na złotówki daje to ponad 50 mln.
W lutym, po przełożeniu pierwszego terminu walki, saudyjski doradca królewski Turki Alalshikh, odpowiedzialny za sprowadzenie światowej klasy boksu do stanu Zatoki Perskiej, potwierdził wspomnianą karę. Oprócz tego w przypadku rezygnacji z walki przez Fury'ego lub Usyka, dojdzie do pojedynku z rezerwowym, którym jest Filip Hrgović.
- Gwarantuję obu zawodnikom 10 milionów funtów, jeśli ktoś ucieknie z walki. To pierwsza rzecz, a druga - gwarantuję wielką walkę tego samego wieczoru dla drugiego - mówił wówczas Saudyjczyk.
Przeczytaj także:
Tyson zaniepokoił fanów. "Przykry obrazek"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Materla wylądował w szpitalu. Takiej wizyty się nie spodziewał