Bohaterowie najgłośniejszego tegorocznego rewanżu zaczęli niesamowicie skoncentrowani, nie podejmując zbędnego ryzyka. W pierwszej rundzie nieco lepsze wrażenie sprawiał pretendent, głównie ze względu na aktywniejszą lewą rękę. Wstępne badanie trwało również w drugiej odsłonie. Po raz pierwszy zawrzało w trzecim starciu, gdy Froch trafił znakomitym lewym, a Groves odpowiedział prawym i wówczas poczuliśmy smak wymian.
[ad=rectangle]
Brytyjczycy byli perfekcyjnie przygotowani do tego boju, co zdało się potwierdzać w każdej kolejnej akcji. W połowie walki wyraźna inicjatywa należała do szukającego wydatniejszych opcji w ataku Frocha. Jego konkurent był niebezpieczny, ale nie wiedział jak sforsować trudne zasieki obronne pięściarza z Nottingham.
Gorąco było w ósmej rundzie, Groves chciał odrobić straty i próbował bić się z "Kobrą". Nie było to rozsądne rozwiązanie, challenger został straszliwie skarcony prawym prostym i padł na matę ringu na stadionie Wembley. "Święty" nie mógł się pozbierać po takiej bombie i triumf Frocha przez nokaut stał się faktem. Czempion obronił tytuły WBA i IBF w wadze super średniej i po raz drugi pokonał rodaka.