Walijczyk zakończył pojedynek ze złamanym nosem, a po walce udał się prosto do szpitala.
- To była wojna od samego początku i nie dziwię się, że pobiliśmy rekordy, bo kiedy zaczęliśmy wyprowadzać ciosy, to nie przestaliśmy do samego końca - ocenił Nathan Cleverly, doceniając siłę ciosu "Polskiego Księcia".
- Andrzej Fonfara naprawdę potrafi uderzyć, nie bije dużo lżej od Sergieja Kowaliowa. Myślałem, że prowadzę walkę do momentu aż mój nos pękł. Czuję, że gdyby nie to, wygrałbym ten pojedynek.
- Moim zdaniem 115-113 dla Fonfary to była dobra punktacja, szacunek dla niego, przyjmował sporo ciosów, ale ciągle szedł do przodu - stwierdził Cleverly.
- Walka w USA była świetnym doświadczeniem, publiczność wspierała swojego zawodnika, ale wszyscy gratulowali mi po walce. Czy chciałbym rewanżu? Czemu nie. Po to właśnie boksujemy, żeby dawać ludziom świetne walki, a jestem pewien, że na kolejną taką będzie zapotrzebowanie - podsumował były czempion w limicie do 79 kilogramów.
Zobacz także: Rośnie presja nad Arturem Szpilką w USA. "Oczekiwania są ogromne"