Na taki gest mógł zdecydować się tylko on. Złoty medal olimpijski wyrzucił do rzeki na znak protestu

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło

Ali sportową karierę zakończył 11 grudnia 1981 roku, przegrywając na punkty z Trevorem Berbickiem. Wcześniej trzykrotnie zostawał mistrzem świata wagi ciężkiej, tocząc epickie boje. Stopował Sonny'ego Listona, pokonywał Joe Fraziera (Thrilla in Manilla), rozbijał George'a Foremana (Rumble in the Jungle) i punktował Leona Spinksa w towarzystwie ponad 63 tysięcy widzów.

[b]Walka poza ringiem, dzięki której wciąż był "Największy"

[/b] Wyniszczające wojny musiały odbić się na jego zdrowiu. Pod koniec lat siedemdziesiątych widać było regres "Największego", osłabiony był szczególnie refleks. Zdaniem części medyków, już pod koniec kariery można było dostrzec objawy choroby Parkinsona, która naznaczyła życie Alego po zawieszeniu rękawic na kołku.

Wielu ludzi z jego zespołu doradzało mu bolesne rozstanie z pięściarstwem znacznie wcześniej. Ferdie Pacheco, członek sztabu Amerykanina, po zwycięstwie nad Earnie Shaversem w 1977 roku, odsyłał Alego na emeryturę, żądając reakcji najbliższych. Ali nie zamierzał słuchać się przyjaciela, dlatego ten odszedł z jego teamu.

- Otrzymałem wtedy raport od Komisji Sportowej Stanu Nowy Jork. Nerki Alego były w katastrofalnym stanie, rozpadały się. Mówiłem o tym trenerowi, jego żonie. Nie słuchali mnie. Stwierdziłem, że to za wiele dla mnie i odchodzę - mówił Pacheco.

Ali stoczył jeszcze cztery walki, przegrywając trzy z nich. Pomimo tego zgrzytu, pozostali przyjaciółmi. Mistrz był "Największy" również dlatego, że potrafił zwyczajnie, po ludzku przyznać się do błędu. W 2002 roku powiedział do Pacheco - Miałeś rację - przyznając, że na własne życzenie tracił zdrowie. Ale nie miał problemu z zaakceptowaniem swoich fizycznych słabości, mimo, że przez długie lata był przecież prawdziwym gladiatorem. Do historii przeszły te słowa:

- Bóg dał mi chorobę, by przypomnieć , że nie jestem numerem 1. On jest. Mam Parkinsona. Gdybym cieszył się doskonałym zdrowiem, gdybym wygrał swoje dwie ostatnie walki, gdybym nie miał kłopotów, ludzie baliby się mnie. Teraz mi współczują. Myśleli, że byłem supermenem. Teraz mogą powiedzieć – on jest człowiekiem, takim jak my. Też ma problemy.


3 czerwca 2016 roku Muhammad Ali zmarł. Świat zalał się łzami, bowiem odszedł człowiek wybitny. Wielki sportowiec, mówca, wojownik w ringu, ale może przede wszystkim poza nim. Bo boks był tylko jedną ze składowych jego wielkości. Cześć pamięci "Największego".

Czy Muhammad Ali jest najlepszym pięśćiarzem w historii zawodowego boksu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×