Walka pomiędzy niepokonanymi Kanadyjczykami była główną atrakcją wieczoru w hali Bell Centre. Przez techniczny nokaut w siódmej rundzie zwyciężył Brandon Cook, nokautując przeciwnika świetnym prawym. Sędzia Marlon Wright zastopował potyczkę niemal równo z końcem starcia. Stawką były pasy IBF North-American i WBA-NABA w kategorii super półśredniej.
Zakończenie rywalizacji bardzo nie spodobało się kibicom Stevena Butlera, który na co dzień mieszka w Montrealu. Ringowa radość zwycięzcy rozwścieczyła chuliganów, w jego kierunku poleciały z trybun różne przedmioty. Cook został trafiony w głowę wiadrem z lodem i padł na deski. Halę musiał opuszczać w asyście policji.
Poszkodowany o całe zajście obwinia także przeciwnika, który odepchnął go na sekundy przed tym, jak został trafiony wiadrem.
- Nie mogę przestać oglądać tego zajścia. Najpierw on mnie odepchnął, potem wiadro rozbiło się na mojej głowie i dlatego upadłem tak ciężko. To było mocne uderzenie. Dziękuję wszystkim za wsparcie. Mimo wszystko, to była jedna z najlepszych nocy w moim życiu. Udaliśmy się na podwórko rywala i wykonaliśmy robotę. To co się stało jest złe dla sportu i nigdy nie powinno mieć miejsca - oświadczył w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Joanna Jędrzejczyk woli trenować w USA
Na trybunach doszło do zamieszek, interweniować musiała ochrona, która miała problemy z powstrzymaniem pseudokibiców. Jeden z funkcjonariuszy został trafiony krzesłem, patowa sytuacja trwała kilka minut. Policja poinformowała, że rannych zostało pięć osób.
Zadyma na trybunach Bell Centre wywołała burzę w kanadyjskich mediach. Kibice na portalach społecznościowych nie kryli oburzenia "Obrzydliwe zakończenie gali", "Wstyd dla Montrealu i dla nas wszystkich" - komentowali.