Gdyby żył, obchodziłby niedawno setną rocznicę urodzin. Tadeusz Pietrzykowski przyszedł na świat 8 kwietnia 1917 roku w Warszawie. Bardzo szybko musiał dorosnąć. Pół roku po dziesiątych urodzinach jego ojciec ciężko zachorował i zmarł. Pogrążony w żałobie chłopiec zaczął szukać pocieszenia w sporcie. Zaczynał jako piłkarz w WKS Warszawianka. Potem przerzucił się na boks.
Uprawianie sportów walki w tamtych czasach nie było mile widziane w szkołach. Wielokrotnie młody Tadzik był więc odsyłany z miejsca na miejsce. W gimnazjum imienia Batorego musiał trochę nakłamać dyrektorowi. Ale swój cel osiągnął.
- Powiedziałem mu, że to mój brat boksuje, nie ja. Dzięki temu mogłem spokojnie ukończyć szkołę, a jednocześnie - pod pseudonimem Teddy - kontynuować bokserskie zajęcie - zdradził w jednym z wywiadów (cytat pochodzi z książki "Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego" Marty Bogackiej).
Pietrzykowski pierwsze bokserskie techniki szlifował pod okiem najsłynniejszego polskiego trenera boksu Feliksa Stamma w klubie WKS Legia. Wkrótce potem został wicemistrzem Polski i mistrzem Warszawy w wadze koguciej.
Więzień numer "77"
Plany o wielkiej karierze pięściarskiej Polaka legły w gruzach, gdy III Rzesza zaatakowała Polskę i wybuchła druga wojna światowa. Pietrzykowski rzucił rękawice w kąt i zgłosił się jako ochotnik do 1. baterii Obrony Warszawy. Walczył dzielnie aż do kapitulacji. Potem postanowił uciec do Francji. Miał tam walczyć z hitlerowcami w tworzonej właśnie Armii Polskiej. Nie dojechał do celu.
25 lutego 1940 roku "Teddy" wyruszył do Zakopanego, skąd później - przez Węgry i Jugosławię - miał udać się na Zachód. Był ubrany w tyrolski kapelusz i czytał niemieckie gazety, aby nie wzbudzać podejrzeń. Wpadł na granicy węgiersko-jugosłowiańskiej, a wkrótce później - po odsiadkach w więzieniach w Nowym Sączu i Tarnowie - trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Tam zaczął się jego koszmar.
Pietrzykowski był więźniem z numerem 77. Spał w baraku nr 24. Na początku pracował przy zakopywaniu dziur na terenie obozu oraz koszeniu i zbieraniu żyta. Po żniwach trafił do stolarni, ale został z niej szybko wyrzucony, gdy przyłapano go na kradzieży ziemniaków.
"Bij Niemca!"
Pod koniec marca 1941 roku "Teddy" był już dobrze znany w Auschwitz. Ludzie podziwiali go za odwagę, niezłomność i siłę. Gdy do obozu trafił kapo Walter Duening i zaczął znęcać się nad jeńcami, współwięźniowie poprosili Polaka, aby się z nim zmierzył. Pietrzykowski się zgodził.
Duening przed wojną był mistrzem Niemiec wagi średniej. Miał zniszczyć Pietrzykowskiego, który ważył 25 kg mniej od niego. Tymczasem było odwrotnie. To "Teddy" dyktował warunki. W drugiej rundzie jego przeciwnik zalał się krwią. Polak mógł go dobić, ale tego nie zrobił, mimo że publika skandowała: "Bij Niemca!".
Kapo w końcu się poddał. Okazał szacunek rywalowi i wręczył mu cały bochenek chleba oraz kostkę masła. "Teddy" mógł również wybrać sobie przydział do pracy w obozie.
- Kiedy wypadłem z bloku nr 24, więźniowie patrzyli na mnie z podziwem, niektórzy z radością. Pobiegłem do bloku nr 2, w którym wówczas spałem, wpadłem na salę, wołając: "chłopcy, jest chleb". Bolek Kupiec wziął scyzoryk i zaczął dzielić chleb na tyle części, ilu liczyła nasza paczka. Tak się skończył dzień, który zadecydował o moim życiu, o mojej wygranej - wspominał później "Teddy".
NA KOLEJNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. JAK PIETRZYKOWSKI ZOSTAŁ MISTRZEM WSZECHWAG W AUSCHWITZ, KTO URATOWAŁ GO PRZED ŚMIERCIĄ, W JAKICH OKOLICZNOŚCIACH GO UWOLNIONO I CO ROBIŁ PRZEZ RESZTĘ ŻYCIA.[nextpage]
W kolejnych miesiącach boks był coraz popularniejszą rozrywką w obozie w Auschwitz. Pojedynki najpierw odbywały się w bloku nr 2, w łaźni oraz na placu obok kuchni. Potem powstał profesjonalny ring, a walki prowadzili prawdziwi sędziowie.
Mistrz wszechwag KL Auschwitz
Starcia były nadzwyczaj brutalne. Krew z rozbitego nosa, warg i rozciętych brwi zalewająca tułów czy matę była normalnym widokiem.
Przez trzy lata pobytu w Auschwitz Pietrzykowski miał stoczyć około 40 walk. Wygrywał m.in. z wicemistrzem Europy z 1927 roku w wadze średniej Wilhelmem Maierem oraz podwójnym mistrzem Niemiec z 1922 i 1923 r. Harrym Steinem. Dzięki temu został mistrzem wszechwag obozu koncentracyjnego w Auschwitz.
Jedynym, który potrafił go pokonać, był mistrz Europy w wadze półśredniej Leu Sanders. W rewanżu Polak go jednak znokautował.
W Oświęcimiu Pietrzykowski miał okazję poznać ojca Maksymiliana Kolbe. Franciszkanin imponował mu spokojem i opanowaniem, dlatego lubił przebywać w jego towarzystwie. Gdy Kolbe postanowił oddać życie za innego więźnia, Pietrzykowski był zdezorientowany, początkowo nie potrafił tego zrozumieć.
Ucieczka przed śmiercią
W 1943 roku Niemcom przestały się podobać zwycięstwa "Teddy'ego" z dużo silniejszymi rywalami. Polakiem zainteresowało się gestapo, groziła mu śmierć. Uratowało go przeniesienie do obozu koncentracyjnego w Neuengamme. Załatwił mu je jego kierownik Hans Luetkemayer, którego Polak poznał przed wojną na jednym z turniejów bokserskich. Esesman był tam wówczas sędzią.
W nowym miejscu Pietrzykowski boksował co najmniej 20 razy. Na liście jego ofiar znajdował się słynący z ciosu, który potrafił łamać żebra, Schally Hottenbach. Pietrzykowski zafundował mu potężny nokaut. Wcześniej w podobnych okolicznościach przegrał z Polakiem kapo Jimmy Kachta. Jego kompani musieli go cucić przez 15 minut.
Pod koniec wojny "Teddy" miał zostać przetransportowany do Bergen-Belsen. W drodze jego pociąg został zbombardowany przez amerykańskie samoloty. Pięściarz był jedną z trzystu osób, które przeżyły nalot (w wagonach były w sumie około 4 tysiące więźniów).
Życie na wolności
15 kwietnia 1945 roku Pietrzykowski stał się wolnym człowiekiem. Po wojnie wrócił do ringu. Stoczył kilka walk, ale musiał zakończyć karierę po ciężkim zapaleniu płuc i katarze kiszek.
W 1950 roku skończył studia na AWF w Warszawie. Poświęcił się pracy jako trener i nauczyciel wychowania fizycznego. W międzyczasie rozpadły mu się dwa małżeństwa - z Zofią i Iwoną.
Szczęście znalazł dopiero na początku lat 60. ubiegłego wieku, gdy trafił do Bielska-Białej i poznał Marię. To z nią spędził resztę życia. Pietrzykowski zmarł nagle, 17 kwietnia 1991 roku. W poniedziałek mija 26. rocznica tego smutnego wydarzenia.
ZOBACZ WIDEO: Wybuchy w Dortmundzie. Co wiemy?