W sobotę na stadionie Wembley, przed 90 tysiącami kibiców, Anthony Joshua spróbuje zakończyć bokserską karierę wieloletniego dominatora w wadze ciężkiej Władimira Kliczki. 27-letni Brytyjczyk zdaje sobie sprawę, że ryzykuje wiele, jest mniej doświadczony od Ukraińca, ale wie również, że to Ukrainiec ma więcej do stracenia.
Pięściarze przed walką, jak ognia unikają słowa "porażka". Joshua w rozmowie z dziennikarzami przełamał tabu i otwarcie mówił, co się może wydarzyć, jeśli sprawdzi się dla niego czarny scenariusz.
- Wiem, że mogłem stoczyć jeszcze kilka pojedynków, które dodatkowo zbudowałby mnie przed tak dużą walką. Szansa nadeszła jednak już teraz, a ja nie chcę czekać kolejnych kilka lat na taką okazję. Poza tym nie chodzi tylko o mnie, takiego wydarzenia potrzebuje sam boks - argumentuje Joshua.
- Jeżeli przegram zrobię to, co wielcy pięściarze robili w przeszłości. Przeanalizuję przyczynę, wyciągnę wnioski i stanę się jeszcze lepszy - zapewnia.
Sobotnia walka, której stawką będą mistrzowskie pasy federacji WBA i IBF wzbudza emocje, jakich waga ciężka nie dostarczała fanom boksu od lat. Zainteresowanie przekłada się również na olbrzymie pieniądze. Według "The Sun", pojedynek wygeneruje 50 milionów funtów przychodów.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka i Artur Boruc w MMA? Łukasz "Juras" Jurkowski zabrał głos