Joshua zarobił co najmniej 15 milionów dolarów za pojedynek z Kliczką. Mógłby więc bawić się w londyńskich klubach przez następne kilka dni, zrobić wielkie zakupy albo wyjechać na luksusowe wakacje, a i tak jeszcze dużo zostałoby mu w kieszeni.
27-latek nie planuje jednak hucznego świętowania. - Jak będę celebrował swój triumf? W końcu się wyśpię i wstanę w połowie dnia. A potem spotkam się z rodziną. Spędziłem ostatnie trzy miesiące na treningach. Pora nadrobić ten stracony czas i wrócić do normalnego życia - powiedział.
Najbardziej zależy mu oczywiście na kontaktach z mamą Yetą, której zabronił przyjechać na Wembley. Warto przypomnieć, że brytyjski bokser wciąż z nią mieszka w domu na Golders Green (dzielnica Londynu). I to ona przygotowuje mu posiłki, gdy wychodzi na salę treningową. Jak tłumaczy, skromny styl życia pozwala mu się skupić na pracy.
- Jestem dobrym człowiekiem. Kocham swoje życie i rodzinę. Nie boksuję tylko dla pasów czy pieniędzy. Liczy się dla mnie również dyscyplina. Po wygranej z Kliczką nic się nie zmieniło. Wciąż czuję się tak samo - wyjaśnił Joshua.
Jego pojedynek z "Doktorem Stalowym Młotem" dostarczył kibicom niezapomnianych emocji. Brytyjski pięściarz wygrał z Ukraińcem przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie, choć w szóstej sam był liczony. Tym samym obronił tytuł mistrza świata IBF w wadze ciężkiej i dołożył do swojej kolekcji pasy WBA Super i IBO.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka i Artur Boruc w MMA? Łukasz "Juras" Jurkowski zabrał głos