Narkotyki, demony, depresja, czyli tajemnice rywala Tomasza Adamka

Michał Fabian
Michał Fabian

Haumono zdecydował się podpisać kontrakt z angielskim klubem London Broncos. Wreszcie zaczął grać regularnie (48 spotkań w sezonie), dostał nagrodę przyznawaną przez zawodników. Po sezonie wybrał się na imprezę do jednego z londyńskich lokali. Zamieniła się ona dla niego w koszmar. - Byliśmy w czteropiętrowym klubie. Nagle zacząłem widzieć w ludziach demony. Gdy schodziłem na niższe piętro, czułem jakbym był coraz bliżej piekła - opisywał w "The Daily Telegraph". W innym z wywiadów dodał: - W życiu każdego człowieka jest punkt zwrotny. Ten był moim.

Uciekł z klubu i zapewnia, że już nigdy nie tknął narkotyków. Uważa, że było to dla niego ostrzeżenie, prawdopodobnie ostatnie. Stał się człowiekiem głęboko religijnym. - Bóg pokazywał mi, dokąd zmierzam. Byłem tak przestraszony. Wybiegłem stamtąd i od tamtej pory nigdy nie sięgnąłem po narkotyki - podkreślił. Nazywa wspomnianą przerażającą wizję "religijnym przebudzeniem".

Drugie życie w ringu

Skończył z uzależnieniem, kończył już także karierę w rugby. Z pewnością mógł osiągnąć w tym sporcie więcej, gdyby nie metamfetamina, kokaina czy marihuana. Gdy w porę się opamiętał, postawił na swoją drugą pasję, jaką jest boks.

Pierwsze walki toczył między 2000 a 2002 r. Wygrał osiem pojedynków, został mistrzem Nowej Południowej Walii, ale odrzucił ofertę współpracy ze słynnym promotorem Donem Kingiem i wrócił na kilka lat do rugby. Karierę bokserską wznowił w 2007 r. - już po tym, jak zobaczył demony i piekło. Wygrywał kolejne walki, marzył o mistrzostwie świata, choć co pewien czas przekonywał się, że to wyzwanie poza jego zasięgiem.

Tak było choćby w 2009 r., gdy Haumono (z rekordem 15 zwycięstw i jeden remis) przystąpił do pojedynku z Roycem Sio. Były rugbista padł na deski już w... 11. sekundzie i był na skraju nokautu. Miał to szczęście, że rywal najwyraźniej zapomniał, że to boks, a nie MMA. Sio doskoczył do leżącego Haumono i wyprowadził jeszcze dwa ciosy. Został za to słusznie zdyskwalifikowany, a "Solo" dopisał w ten sposób kolejne zwycięstwo.

Największym sukcesem Haumono było zdobycie mistrzostwa Australii w wadze ciężkiej. 7 września 2012 r. pokonał przez techniczny nokaut Franklina Egobiego. Tym samym poszedł w ślady ojca Maile'a Haumono, który dzierżył ten pas od listopada 1976 r. do grudnia 1977 r.

Rywal Adamka stoczył 29 walk. Wygrał 24, zremisował dwie, a trzykrotnie schodził z ringu pokonany. Po raz pierwszy trzy miesiące po pojedynku z Sio. Przegrał niejednogłośną decyzją sędziów z Justinem Whiteheadem. W 2013 r. został znokautowany przez Kevina Johnsona, zaś w 2016 r. przez Josepha Parkera (obecnie mistrza świata federacji WBO). To był ostatni występ Haumono w ringu. Australijczyk zapowiadał, że zabierze młodszego o 17 lat Parkera "w ciemne miejsca", ale przegrał po silnym prawym podbródkowym w czwartej rundzie.

Mentor dla trudnej młodzieży

Poza ringiem Haumono od kilku lat stara się wyciągać z "ciemnych miejsc" dzieci i młodzież z problemami. Za własne pieniądze założył w Redfern, biednej dzielnicy Sydney, ośrodek terapeutyczny. Prowadzi go wraz z żoną Margaret.

Angażuje się także w kampanie antynarkotykowe. Przed pojedynkiem z Hunterem Samem w 2015 r. zbierał fundusze na walkę z metamfetaminą. Australijskie media podkreślają, że w środowisku, z którego wywodzi się Haumono, panuje prawdziwa "epidemia ice", a po ten narkotyk sięgają nawet ośmioletnie dzieci. Bokser nagrał specjalny film na potrzeby kampanii.

Gdy zapytano go, dlaczego zdecydował się opowiedzieć swoją mroczną historię, odparł wprost: - To ma być przestroga dla następnych pokoleń. Chcę, by młodzi ludzie nie popełniali tych błędów co ja. Obok mistrzostwa świata to rzecz, której chcę najbardziej - mówił. Tytułu w wadze ciężkiej raczej już nie wywalczy. Pozostaje mu skupić się na drugim zadaniu.

Czy Solomon Haumono pokona Tomasza Adamka na PBN 7?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×