Jego wielkim fanem jest Zbigniew Boniek, a promotor mówi bez ogródek. "Sulęcki uchodzi za potwora"

PAP / Maciej Sulęcki [P]
PAP / Maciej Sulęcki [P]

- Maciej Sulęcki uchodzi za potwora. Rywale nie chcieli podejmować ryzyka walki z nim - mówi promotor Andrzej Wasilewski. Wspierany przez Zbigniewa Bońka pięściarz w sobotnią noc w USA stoczy najważniejszą walkę życia.

Niepokonany na zawodowych ringach Maciej Sulęcki od dłuższego czasu domagał się wielkiego sportowego wyzwania. Na swoim koncie zgromadził kilka cennych skalpów, a wśród nich są zwycięstwa nad Grzegorzem Proksą i amerykańskim talentem Hugo Centeno. W nocy skrzyżuje rękawice z Jackiem Culcayem - gwiazdą niemieckiego boksu, byłym mistrzem świata amatorów i zawodowców.

Potwór z Warszawy

Pojedynek ten będzie częścią wielkiej "polskiej" gali w Newark w Stanach Zjednoczonych. W głównym starciu wieczoru Krzysztof Włodarczyk spróbuje odebrać Rosjaninowi Muratowi Gassijewowi pas mistrza świata IBF. Ponadto, lepszy z tej pary awansuje do półfinału turnieju World Boxing Super Series. Występ za oceanem zanotuje także Mateusz Masternak. Promotor Andrzej Wasilewski przyznaje, że zakontraktowanie "Striczowi" dużego pojedynku było niezwykle wymagającym zadaniem.

- Powiedzmy sobie szczerze, bo ja byłem tym zaskoczony, jak ciężko jest w kategorii wagowej Maćka, doprowadzić do starcia z kimś interesującym. Do dzisiaj pamiętam rozmowę z Danielem Jacobsem (były mistrz świata). Amerykanin obejrzał walki Maćka i stwierdził, że nie chce podejmować ryzyka, mając za sobą pewne zaplecze finansowe. Oczywiście większość pięściarzy do takiej sytuacji nie lubi się przyznawać, ale takich historii mieliśmy wiele - uważa szef stajni Sferis Knockout Promotion. Dlaczego tak się dzieje?

- Sulęcki uchodzi za potwora, szczególnie po efektownym nokaucie na Hugo Centeno i tym, co zrobił wtedy w ringu. Nie generuje przy tym jeszcze wielkich pieniędzy - Wasilewski wspomina imponujący finisz Polaka z czerwca ubiegłego roku. Koniec nastąpił w dziesiątej odsłonie po kolejnych mocnych atakach.

Najpierw Maciej, potem bracia 

Maciej nie jest jedynym pięściarzem z klanu Sulęckich. W ślady starszego brata poszli młodzi i obiecujący Jakub i Paweł Sulęccy - medaliści mistrzostw Polski młodzików. Obaj nie mają wątpliwości, kto wyjdzie zwycięsko z tak ważnego dla dalszych losów "Stricza" pojedynku.

- Maciek wygra! - mówi bez cienia zawahania Jakub, wtóruje mu w tym Paweł. - Jest pewny siebie. Wygra i nie ma innego wyjścia! - opowiada. - Chciałbym boksować kiedyś jak Maciek - dodaje Paweł.

ZOBACZ WIDEO Trio Sulęckich przebije braci Kliczków? "To byłby rekord!"

A trener młodzieńców, Łukasz Landowski, zwraca uwagę. - Maciek ma ogromny potencjał. Sobotnie zwycięstwo da mu przepustkę do walki o mistrzostwo świata.

Ukraińcy mieli wielkich braci Kliczko, być może my w przyszłości będziemy emocjonować się trio Sulęckich na mistrzowskich tronach? - Oj, to wymarzony temat. To byłby rekord, przebiliby braci Kliczko! - dodaje szkoleniowiec.

Z kolei Andrzej Wasilewski na moje stwierdzenie, że nie można lekceważyć Jacka Culcaya, potwierdza. - Zgadzam się z panem, że nie możemy nie doceniać Culcaya. Dał bardzo przyzwoitą walkę z Demetriusem Andrade, a Andrade to wielki czy bardzo dobry pięściarz. Wierzę i bardzo chcę, by Sulęcki wygrał, niemniej doceniam Culcaya.

I chwali nastawienie mentalne swojego zawodnika. - Maciek sprawia wrażenie bardzo pewnego siebie i to nie jest udawane. To po prostu w nim siedzi. Przy jego sposobie boksowania to na pewno bardzo pomaga.

"Rywal to typowy amator" 

Culcayowi, Niemcowi pochodzącemu z Ekwadoru, przyglądał się z bliska Aleksander Pawłow - dziennikarz rosyjskiego portalu SportBox.Ru. Był podczas obozu przygotowawczego "Złotego Jacka", który trenował u boku... Kubrata Pulewa. Rosły Bułgar szykował się do konfrontacji z Anthonym Joshuą, ale wycofał się z tego wyzwania w ostatniej chwili ze względu na kontuzję.

- Culcay stoczył jedną naprawdę dobrą walkę, przegraną z Demetriusem Andrade. Zaskoczył mnie wtedy. On nie ma mocnego uderzenia, nie potrafi wygrywać przez nokaut. Jest dobry technicznie, jego styl jest typowo amatorski - opowiada.

Wasilewski żałuje jedynie, że rywal nie ma amerykańskiego paszportu, wtedy o wiele łatwiej byłoby wypromować takie starcie.

- To jest bardzo ciekawa walka. Do perfekcji brakowałoby mi tylko, by pan Culcay miał amerykańskie obywatelstwo. Gdyby to był pięściarz amerykański, to na pewno walka wzbudzałaby o wiele większe zainteresowanie. Może się okazać, że sobotni pojedynek będzie bezpośrednią przepustką do walki o mistrzostwo świata.

Boniek wielkim fanem Sulęckiego 

Kolejne efektowne wygrane i niezachwiana pewność siebie spowodowały, że Sulęckiemu w szybkim tempie przybywało grono nowych fanów. Zagorzałym kibicem jego talentu jest znany z sympatii do boksu prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.

Były piłkarz żywo śledzi to, co dzieje się w życiu i sportowej karierze sportowca. Z bliska dopingował Sulęckiego podczas ostatniej edycji Polsat Boxing Night. Tam już w trzeciej rundzie pod siłą jego ciosów ugiął się Argentyńczyk Damian Ezequiel Bonelli. I już zapowiedział, że zarwie sobotnią noc, by śledzić w telewizji ten arcyciekawy bój.

Przed laty Polaków ze snu wyrywał Andrzej Gołota, były czterokrotny pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej. Sulęcki zapowiedział, że chce być nowym idolem w kraju nad Wisłą. I ma ku temu predyspozycje.

Komentarze (0)