Pod koniec stycznia okazało się, że przeciwnikiem Krzysztof Głowacki będzie Manroy Sadiki (14-1-1, 6 KO), który pierwotnie miał rywalizować z Krzysztofem Włodarczykiem. Pochodzący z Demokratycznej Republiki Konga pięściarz, po raz pierwszy zawalczy w Europie.
Głowacki był nieco zawiedziony tym, kto będzie jego rywalem na gali w Nysie. - Szkoda, że nie było walki z Gevorem, bo na pewno byłoby to lepsze doświadczenie oraz większa ranga. Nie ma co patrzeć za siebie, trzeba patrzeć w przyszłość i skupić się na Nysie. Ja nie negocjowałem, zgodziłem się na Gevora. Moi promotorzy prowadzili rozmowy, niestety nie dogadali się, nie wiem dlaczego. Szkoda, że walki nie było - ocenił w rozmowie z Polsatem Sport Głowacki.
- To jest walka, żeby podtrzymać boksowanie w ringu, żeby coś robić, a nie tylko trenować na sali. Szykujemy się na walkę o mistrzostwo świata. Mam nadzieję, że nastąpi ona pod koniec roku. Zobaczymy co zdziałają promotorzy. Do tego czasu trzeba coś robić, bo szybciej na taki pojedynek nie ma co liczyć. W maju wielki finał WBSS, ciekawe kiedy będzie pierwsza obrona tego wielkiego mistrza - dodał pięściarz.
Głowacki nie walczył od września, kiedy nabawił się urazu ręki. W Nysie powinno być jednak wszystko w porządku.
ZOBACZ WIDEO Owczarz w "Klatka po klatce": Długo się męczyłam, teraz jestem szczęśliwa