Brąz w Rzymie, potem złoto w Tokio. To dorobek Mariana Kasprzyka na igrzyskach olimpijskich. Na razie nie widać w polskim boksie następców, którzy będą w stanie nawiązać do jego sukcesów. Życie 79-letniej legendy to jednak nie tylko chwile radości. Były także problemy i to bardzo poważne.
Była zawodniczka UFC, Angela Magana zapadła w śpiączkę >>
Zaczęło się w 1992 roku. Kasprzyk usłyszał od lekarza, że ma nowotwór. Operacja była bardzo poważna. Wycięto mu żołądek, część przełyku oraz śledzionę. To wtedy zaczął szukać pomocy u Boga.
- Przed operacją zdecydowałem się wyspowiadać. Po trzydziestu latach! Wchodziłem do kościoła, cofałem się, wchodziłem, aż w końcu zawziąłem się i podszedłem do konfesjonału. Już po spowiedzi, w trakcie odmawiania pokuty, strasznie się popłakałem. Szlochałem i modliłem się. Operację miałem 8 grudnia 1992 roku, a siedem lat później, tego samego dnia dostałem zawału. A wie pan, jaka to data? 8 grudnia to święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. I co, to przypadek? Na pewno nie! Pan Bóg miał wobec mnie swój plan. Widocznie musiałem zachorować, żeby do niego wrócić - opowiada w "Super Expressie".
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik odrodził się po fatalnej kontuzji! "To jego najlepszy moment w karierze"
Wiara pomogła nie tylko przetrwać trudny czas, ale także wygrać z alkoholem. Słynny pięściarz już od kilkunastu lat w ogóle nie pije. W międzyczasie pojawiały się chwile słabości. Wielkim ciosem była choroba żony.
- Krysia chorowała na stwardnienie rozsiane. W pewnym momencie choroba tak się rozwinęła, że w ciągu trzech miesięcy, najpierw przestała chodzić, potem ruszać rękami i mówić. Zajmowałem się nią do końca. Myłem, ubierałem, karmiłem. Kiedyś powiedziała mi, że chce odejść w domu. Spełniłem jej życzenie - przyznaje.
Mistrzyni świata w kobiecym boksie chce mierzyć się z... mężczyznami >>
Kasprzyk codziennie przychodzi na poranną mszę. Popołudniami odmawia różaniec. Wiara stała się ważną częścią jego życia.