Po wygranej walce Mairis Briedis wyraźnie zaskoczył żonę. W ringu padł na kolano, po czym nałożył jej pierścionek na palec. Juliju nie mogła ukryć łez, choć para jest oficjalnie małżeństwem od... ponad 10 lat.
Łotewskie media informują, że ich związek jest zarejestrowany w urzędzie stanu cywilnego, a Briedis zdecydował się na kolejną ceremonię - tym razem przed kościelnym ołtarzem. Na konferencji prasowej pięściarz tłumaczył, że od jakiegoś czasu szykował się do oświadczyn i nie chciał tego robić podczas "siedzenia na kanapie".
Czytaj też: Głowacki - Briedis. Andrzej Wawrzyk o Łotyszu: Brudny policjant i oszust bez zasad
"Ona naprawdę chciała kościelnego ślubu" - cytuje Briedisa portal jauns.lv. Łotysz ma już pięcioro synów, ale dwóch z nich z poprzedniego związku - z kobietą z Wielkiej Brytanii. To 13-letni bliźniacy Ricards Daniels i Deivids Kristaps. Z obecną żoną ma Rafaela, Brendansa i najmłodszego, urodzonego w 2017 r., Gabriela.
ZOBACZ WIDEO Głowacki - Briedis. Skandal w Rydze. Zobacz zejście Polaka do szatni
Oświadczyny odbyły się po skandalicznej walce, z którą wyraźnie nie mógł poradzić sobie sędzia, 74-letni Robert Byrd. Arbiter nie przerwał walki po nieprzepisowym ciosie Krzysztofa Głowackiego w tył głowy rywala i nie uchronił Polaka przed uderzeniem łokciem prosto w szczękę, które zakończyło się upadkiem i najprawdopodobniej przyczyniło się do kolejnych nokautów naszego pięściarza.
Do tego Byrd w końcówce 2. rundy nie słyszał przez blisko 10 sekund gongu oznaczającego zakończenie. W tym czasie Briedis znów powalił "Główkę". Pojedynek zakończył się w 3. rundzie. Dzięki zwycięstwu Łotysz awansował do finału WBSS, gdzie zmierzy się z Yunierem Dorticosem.
Czytaj też: Boks. Głowacki - Briedis. Wiadomo, co sędzia Robert Byrd mówił po ciosie łokciem
Krzychu trzymaj sie