Głowacki - Briedis. Narzeczona "Główki" wściekła na rywala. "Po prostu jest chamem"

Newspix / Edijs Palens / Na zdjęciu: Krzysztof Głowacki (z prawej) w walce z Mairisem Briedisem
Newspix / Edijs Palens / Na zdjęciu: Krzysztof Głowacki (z prawej) w walce z Mairisem Briedisem

Podczas skandalicznej walki pomiędzy Krzysztofem Głowackim i Mairisem Briedisem przy ringu przebywała narzeczona polskiego boksera, która w ostrych słowach wypowiedziała się na temat zachowania Łotysza.

- To nie była czysta walka. Briedis nie ma prawa czuć się dumny. On jest zwykłym bandytą. To co zrobił pokazało, jakim jest słabym człowiekiem, jakim jest zerem. Dla mnie jest totalnym zerem - mówi w rozmowie z Mateuszem Fudalą z "Super Expressu" na temat Mairisa Briedisa Anna Tomala - narzeczona Krzysztofa Głowackiego.

Partnerka "Główki" walkę oglądała tuż przy ringu. Jak sama przyznała, na początku nie widziała uderzenia łokciem Łotysza. Dopiero w powtórkach zauważyła nieczyste zagranie pięściarza. Tomali nie spodobało się również zachowanie rywala po walce, który śmiał się z tego, że słyszał gong, po którym zupełnie nie reagował sędzia Robert Byrd. - Po prostu jest chamem - stwierdziła narzeczona Polaka.

Po walce Briedis ponownie oświadczył się swojej żonie, z którą teraz chce wziąć ślub kościelny (więcej TUTAJ). - Współczuje jego narzeczonej (...) Gdyby mój Krzysiu zachował się jak on, ze wstydu schowałabym się pod ring - dodała partnerka "Główki".

ZOBACZ WIDEO Głowacki - Briedis. Skandal w Rydze. Zobacz zejście Polaka do szatni

Tomali spodobało się zachowanie trenera Fiodora Łapina, który pocieszał Polaka po walce i liczy na skuteczne działanie Andrzeja Wasilewskiego. Promotor Głowackiego złożył już oficjalny protest do WBC i WBO (więcej TUTAJ).

Polski pięściarz przegrał z Briedisem po nokaucie w 3. rundzie. Wcześniej kilka fatalnych błędów popełnił 74-letni sędzia Byrd. Amerykanin nie zauważył nieczystego ciosu Głowackiego w tył głowy Łotysza. Chwilę później to Polak otrzymał uderzenie łokciem w szczękę, po którym po raz pierwszy padł na deski. Na dodatek Byrd nie słyszał dzwoniącego przez 10 sekund gongu i nie zauważył wbiegnięcia na ring sztabu Briedisa.

Komentarze (10)
Maria Kowalska
20.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
Nie ma co płakac, przegrał i tyle, trudno nie takie akcje sie juz działy w sporcie, ludzie nauczcie sie wkoncu przegrywać z honorem 
Syki
20.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
74-letni sedzia? Jak mial taki dziadek zobaczyc cios lokciem? Boks to jest chory sport, emeryci sedziujacy w walkach wartych miliony to tylko kolejny dowod.