Informacje na temat swojej śmierci zdementował sam Isus Weliczkow, który poinformował, że w ringu zmarł Borys Stanczow. Kuzyn od roku korzystał z jego licencji bokserskiej i walczył pod jego nazwiskiem. Miał tak stoczyć aż osiem pojedynków.
Podczas ostatniej walki w Albanii pięściarz po kilku lekkich ciosach zatoczył się i upadł na liny. W tym momencie w materiale wideo następuje przerwa, po której widać jak lekarze zajmują się bułgarskim zawodnikiem. 21-letniego Stanczowa nie udało się jednak uratować.
Weliczkow w rozmowie z bTV przyznał, że sam już od jakiegoś czasu nie boksuje. - Od 2018 roku kuzyn walczy z moją licencją. Trener o wszystkim wiedział. Nie wiem, dlaczego tak robił. Powiedział, że pod swoim nazwiskiem nie chce ponieść żadnych porażek - wyznał.
Ostatnia walka Stanczowa:
Stanczow pod nazwiskiem kuzyna stoczył osiem walk poza granicami kraju. Na granicy używał swojego dowodu osobistego, ale do walk przystępował jako Weliczkow. Zawodnicy nie są do siebie podobni, jednak żaden z organizatorów nie zwrócił na to uwagi.
Rodzice zmarłego zapewniali, że był zdrowy. Policja w jego ubraniu miała znaleźć tabletkę viagry. Od menadżera syna otrzymali dwa dowody osobiste i 400 euro. - Jak moje dziecko mogło dostać się na ring pod innym nazwiskiem? - pytała matka Stanczowa przed kamerami.
Zarząd Bułgarskiej Zawodowej Unii Bokserskiej zwołał nadzwyczajne spotkanie w celu wyjaśnienia całej sytuacji. Rodzina zmarłego o całej sytuacji powiadomiła już policję.
Czytaj też: Boks. Ogromne kontrowersje na MŚ. Zawodowiec brutalnie znokautował amatora