Po fazie zasadniczej Team Liquid zajęło 4 miejsce co oznaczało, że przygodę z playoffami będą musieli zacząć od ćwierćfinału. Tam zespół zmierzył się z Cloud 9 i nie pozostawił żadnych wątpliwości kto zasługuje na półfinał. Każda z map była bardzo wyrównana, ale ostateczny wynik 3:0 mówi sam za siebie. W półfinale ekipa "Doublelifta" trafiła na Echo Fox, które po etapie ligowym zajmowało drugą lokatę, czyli teoretycznie mieli większe szanse, lecz tylko teoretycznie. Zespół "Pobeltera" zaprezentował lepszą formę dnia i pewnie sięgnął po zwycięstwo 3:1. Tym samym przegrał jedyną mapę podczas playoffów, co jest niesamowitym wyczynem.
W finale TL zmierzyło się z liderem fazy zasadniczej - 100 Thieves. Każdy fan League of Legends spodziewał się wieczoru pełnego niesamowitych emocji, lecz Team Liquid w niesamowitym tempie zamknął tę serię. Wystarczy zwrócić uwagę na to, że pierwsza gra trwała zaledwie 30 minut, a był to najdłuższy pojedynek podczas tego BO5. Druga rozgrywka skończyła się po 26 minutach, a ostatnia po 25 min. MVP został midlaner - Eugene "Pobelter" Park.
Mimo tryumfu w ramach NA LCS nad Team Liquid nadal ciąży klątwa numeru 4. W ciągu ostatnich sezonów cokolwiek się nie działo zawsze kończył na 4 miejscu. Tym razem zespołowi udało się osiągnąć top 1, lecz tym samym stał się czwartą drużyną z tym tytułem. Wcześniej tym zaszczytem mogły poszczycić się takie organizacje jak Team Solo Mid, Cloud 9 oraz Counter Logic Gaming.
Jest to także osobisty sukces Yilianga "Doublelifta" Penga, który po rodzinnej tragedii był w stanie się podnieść i zagrać fenomenalną serię. Stał się tym samym jedynym graczem w historii, który jako reprezentant trzech różnych organizacji sięgnął po mistrzostwo NA LCS. Wcześniej udało mu się to z Team Solo Mid oraz Counter Logic Gaming.
ZOBACZ WIDEO Artur "Nerchio" Bloch: Starcraft jest najtrudniejszą grą esportową