Wśród ośmiu zaproszonych streamerów aż trzech grało rasą losową. Było to o tyle widowiskowe, że jeszcze na starcie mapy nie wiedziano, które dwie z trzech (terran, zerg, protos) nacji rywalizować będą w rozgrywce. W drabince play-off cała wymieniona wyżej trójka "randomów" stanęła na drodze Igora "Indy'ego" Kaczmarka.
Jednak zarówno sobotnie gry, w których pokonał Koreańczyka "CranKa", jak i niedzielny półfinał przeciwko casterowi z Ukrainy "Alexowi007", były dość jednostronnym widowiskiem. Oba mecze Igor wygrał w stosunku 3:1, a do jego poczynań nie można było mieć zastrzeżeń.
Wszystko zmieniło się w finale rozgrywanym do czterech zwycięstw. Serb "Beastyqt" zrezygnował z losowania ras i wybrał swoją najsilniejszą - terrana. Dobrze też przemyślał taktykę na finałowe mapy. Od razu wywarł na Polaku presję, niszcząc mu naturalną ekspansję przez proxy-bunkier rush. Terran stosunkowo łatwo wygrał pierwsze trzy mapy wykorzystując zawsze wczesną presję na ekonomię naszego gracza. Helion-dropy, zapomniane miny w linii mineralnych czy niewidzialne banshee raz za razem niszczyły robotników, próbującego powrócić do gry "Indy'ego".
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata
Co wydawało się wówczas niemożliwe, po kolejnych czterech mapach stało się faktem. Carriery, a potem colosy, dwukrotne basetrady, wszystko to złączyło się na serię czterech kolejnych zwycięstw Polaka i wygraną w turnieju 4:3!
Tym samym Igor Kaczmarek po raz drugi został najlepszym casterem Starcrafta II. Nagroda jednak była teraz o wiele skromniejsza, ponieważ za zwycięstwo "Indy" zainkasował jedynie 150 dolarów. W styczniowych rozgrywkach QLASH Casters Invitational zdobył aż 2,4 tys. dolarów, co oczywiście wcale nie umniejsza rangi obecnego zwycięstwa.
Przypomnijmy, że "Indy" jest najpopularniejszym streamerem Starcrafta II w Polsce. Na jego kanałach twich.tv oraz YT można zarówno nauczyć się podstaw gry, jak również obejrzeć i posłuchać profesjonalnego komentarza największych turniejów światowych.