Polacy przegrali w poniedziałek w Klagenfurcie z Chorwacją 0:1, która grała w rezerwowym składzie, a mimo to była zdecydowanie lepsza od biało-czerwonych. Jan Tomaszewski jest zdegustowany postawą polskich piłkarzy: - Mecz z Chorwacją to była chyba największa kompromitacja w historii polskiej piłki. Gorsza od tej z Austrią, podczas której naszym bohaterem narodowym został Artur Boruc, kiedy graliśmy z jedną z najsłabszych drużyn w Europie. Natomiast jeśli chodzi o wczorajsze spotkanie, to nawet Bilic nie ukrywał, że po zdobyciu awansu jego piłkarze spotkali się z żonami, narzeczonymi, dostali po prostu wolne. Spędzili 2-3 upojne noce - dla rozluźnienia - bo dla niego ten mecz nie był ważny, tylko ten z Turcją. Jeśli nasza reprezentacja nie może sobie poradzić z Chorwacją B, która grała na podwójny gazie, to o czym my rozmawiamy? Jest to po prostu kompromitacja, kompromitacja i jeszcze raz kompromitacja - twierdzi bohater z Wembley z 1973 roku.
- Pierwszy mecz z Niemcami, który był nadmuchany przez Beenhakkera jak balon absurdu, zagraliśmy w miarę poprawie, ale to już był koniec. Po przegraniu balon pękł. Z Austrią było już fatalnie - gdyby nie Boruc to była by "piątka" - a z Chorwacją to była już kompromitacja. Beenhakker wziął to na siebie, ale ja to mam w d… Dlaczego nie podał się do dymisji? Po prostu nie jest mężczyzną, bo jeśli całą winę wziął na siebie, to znaczy, że powinien podać się do dymisji, ponieważ nie byliśmy przygotowani psychomotorycznie, a zmiana personalna co mecz obrony pokazuje, iż Beenhakker nie umie grać w finałach wielkich imprez, co potwierdził grając kiedyś z Holandią oraz Trynidadem i Tobago. Nie wygrał ani jednego meczu. Niestety z Polakami także nie wygrał żadnego i w dodatku skompromitował się. Ale cóż, jeśli podpisał kontrakt do 2009 roku, to musimy płakać i płacić - uważa Tomaszewski.
Odrębnym tematem jest przygotowanie polskich piłkarzy do mistrzostw. Pokazują to statystyki, ale i gołym okiem było widać, że nasi zawodnicy odstają od innych drużyn. Wiele kontrowersji było podczas samych powołań. - Niestety potwierdziło się to co mówiłem przed mistrzostwami, że Beenhakker powołał w miarę mocną pierwszą "jedenastkę", ale pozostali piłkarze to były po prostu koszulki. Jeśli do tego dodać fatalne przygotowanie, bo kontuzje Żewłakowa, Błaszczykowskiego, Żurawskiego czy Kuszczaka o czymś świadczą przecież. Byliśmy tak naprawdę jedyną reprezentacją, która grała do tyłu - mówi rozgoryczony były golkiper.
W polskiej kadrze znalazło się łącznie aż dziewięciu trenerów z czego dużą część stanowili Holendrzy. Wiele uwag miano również do dyrektora technicznego Jana De Zuewa, który nie panował nad sytuacją i nie powinien być na tym stanowisku, na którym był. - Już od dwóch lat mówiłem, że to skandal, iż w kadrze jest Jan De Zeuw. W tym momencie jesteśmy skazani na Beenhakkera do 2009 roku, który nie potrafi zachować się jak mężczyzna. Natomiast z kadry powinny zostać natychmiast wyrzucone wszystkie "tulipany" z Holandii, bo Lozano i Bonita [trenerzy polskich reprezentacji w siatkówce - przyp.red.] współpracują tylko z Polakami i tylko taka praca może dać efekty. Tutaj porobiły się jakieś dwie grupy, gdzie rządziła grupa holenderska. To ona przygotowała zespół polski. Powinniśmy wyrzucić tych wszystkich Holendrów, a Beenhakkerowi przedstawić regulamin pracy - zakończył Jan Tomaszewski.