Bykowski dla SportoweFakty.pl: Grecy czują się skrzywdzeni. Piszą, że graliśmy w trzynastu!

- Po meczu z Polską na inaugurację Euro 2012 greckie media nie pozostawiły suchej nitki na pracy arbitra - mówi nasz ekspert na mistrzostwa w Polsce i na Ukrainie, Maciej Bykowski.

Remisem zakończył się mecz otwarcia Euro 2012 pomiędzy reprezentacją Polski a Grecją (1:1). Na Helladzie wynik ten przyjęto z umiarkowanym zadowoleniem, a winą za brak zwycięstwa w meczu otwarcia greckie media obarczają hiszpańskiego arbitra piątkowych zawodów Carlosa Velasco Carballo.

- Grecy dużo uwagi poświęcili pracy sędziego. Piszą, że wynik 1:1 nie jest najgorszy, bo graliśmy u siebie, z dwunastym zawodnikiem na trybunach i trzynastym w roli sędziego, a oni mecz kończyli w dziesięciu. Niedosyt w ich komentarzach też się przewija. Są przekonani, że gdyby Karagounis wykorzystał rzut karny, to by ten mecz wygrali - donosi Maciej Bykowski, nasz ekspert na mistrzostwa Europy.

 - Z przebiegu meczu ten remis, to na pewno nie porażka. Na pewno jest lekki niedosyt, bo po pierwszej połowie nikt chyba nie przypuszczał, że Grecy będą jeszcze w stanie się podnieść i ten mecz zremisować, tym bardziej, że grali w "10". Reprezentacja Grecji gra bardzo nieprzyjemną piłkę, o czym przekonał się zresztą Robert Lewandowski, bo był kilka razy przez obrońców pokopany i naprawdę krótko trzymany - zauważa doświadczony napastnik.

Na boisku w reprezentacji Grecji pojawiło się dwóch byłych kolegów Bykowskiego z Alpha Ethniki. - Po meczu rozmawiałem z moimi kolegami Grekami i wszyscy byli zdziwieni, że Fernando Santos postawił na Chalkiasa. Byli raczej przekonani, że bronił będzie Sifakis, ale selekcjoner po raz kolejny pokazał, że lubi stawiać na swoich ludzi. Miał Chalkiasa w PAOK-u Saloniki i zaufał mu w tym spotkaniu. Trzeba powiedzieć, że chyba się trochę zawiódł, bo jego błąd przy bramce dla Polski jest niepodważalny. Inny z zawodników selekcjonera z PAOK-u, Salpingidis strzelił bramkę wyrównującą, więc to wszystko się trochę wyrównało - ocenia były zawodnik m.in. OFI Kreta i Panathinaikosu Ateny.

- Oglądałem to spotkanie z trybun Stadionu Narodowego i byłem pod dużym wrażeniem, jeśli chodzi o organizację tego spotkania. Mecz sam w sobie mógł się podobać. Momentami bywało nudno, ale cała cenzurka meczu otwarcia musi być dobra. Gdybyśmy ten mecz wygrali, to nasze odczucia odnośnie gry Polski zapewne też byłyby inne. Trzeba to jednak zostawić za sobą i skupić się na tym, że przed nami dwa arcytrudne mecze i trzeba wierzyć, że będzie lepiej - podkreśla Bykowski.

Remis w meczu otwarcia stawia biało-czerwonych w trudnym, aczkolwiek nie beznadziejnym położeniu. - Widzieliśmy wszyscy jak obecnie gra reprezentacja Rosji. To jest obecnie zespół bardzo dobry i czeka nas naprawdę ciężkie zadanie. Czesi to też zespół nieobliczalny i trudno powiedzieć co nas w tym spotkaniu spotka. Powiem szczerze, że liczyłem na nasze zwycięstwo z Grekami, co sprawiłoby, że nawet ewentualna strata punktów z Rosją nie byłaby dramatem, bo w meczu z Czechami moglibyśmy sobie to odkuć. Teraz nasze priorytety muszą się zmienić i musimy Rosjan pokonać - analizuje były klubowy kolega m.in. Theofanisa Gekasa i Emmanuela Olisadebe.

- O zwycięstwo z Rosją będzie bardzo ciężko. Jak patrzyłem na to, jak ta rosyjska maszyna się w meczu z Czechami rozkręcała, to szczena mi opadła. To może być czarny koń tego turnieju i musimy mieć świadomość tego, że nie będziemy w tym meczu faworytem. Powiedziałem jednak już wcześniej, że gdyby w piłce nożnej grały statystyki, to Grecja nie byłaby mistrzem Europy w 2004 roku, dlatego trzeba wziąć się do roboty i wierzyć do końca - puentuje ekspert portalu SportoweFakty.pl.

Komentarze (0)