"Czy nie jesteście dzisiejszego poranka nieco bardziej szczęśliwi z powodu gry reprezentacji Anglii? Nie ma co ukrywać, możecie być dumni, że jesteście kibicami Trzech Lwów" - pisze The Sun po remisie zespołu Roya Hodgsona z Francją. "Pojawiały się głosy, że to najgorsza drużyna Anglii, która bierze udział w finałach, od dwóch dekad. A to 8 lat lat temu złota generalna, zespół z "wielkimi nazwiskami", uległa na otwarcie Francji po stracie dwóch goli w końcówce" - kontynuuje bulwarówka.
The Sun nie popada jednak w euforię i przypomina, że to podopieczni Laurenta Blanca oddali 19 strzałów na bramkę Joe Harta i aż 15 z nich było celnych. Pochwaleni zostali zwłaszcza golkiper Man City i Steven Gerrard, a dostało się tylko Jamesowi Milnerowi, który zmarnował stuprocentową okazję przy stanie 0:0. "Następny przystanek to Szwecja - nie ma się czego obawiać po spotkaniu z Francją" - podsumowują dziennikarze.
The Telegraph i Daily Mail przypominają, że Trójkolorowi przed spotkaniem z Synami Albionu byli niepokonani od 21 meczów. "Jeśli Hodgson chciał zobaczyć zdyscyplinowany i zdeterminowany występ w pierwszym meczu Anglików, dostał to" - oceniają dzienniki. "To, co chciał ujrzeć naród, to angielska drużyna grająca z odwagą, determinacją, dyscypliną, pasją, sercem i duszą" - chwali kadrowiczów The Mirror i przekonuje, że brak wyjścia z grupy jest teraz mało realny, zwłaszcza że na mecz z Ukrainą wróci Wayne Rooney. Jedyny problem: Francuzi dowodzeni przez Samira Nasriego mieli aż 60 procent posiadania piłki.
Zadowolenia z formy swoich rodaków nie ukrywają też Francuzi. "Pomimo wyraźnej dominacji nie udało się pokonać Anglików, jednak przekonujący początek Euro pozwala mieć wiele nadziei" - komentuje France Football. "Dominowaliśmy fizycznie i technicznie. Les Bleus pokazali, że seria 21 meczów bez porażki nie wynikała tylko ze słabości przeciwników. Straciliśmy dwa punkty, ale remis z najmocniejszym rywalem w grupie nie jest zły. Dobrą formę trzeba potwierdzić przeciwko Ukrainie. Tym razem sama dominacja nie wystarczy" - ocenia 20minutes.
Le Monde pisze o niedosycie, bolesnym uczuciu zmarnowanej szansy i ma pretensje do selekcjonera o niewpuszczenie do gry w końcówce rasowego snajpera, Oliviera Girouda. Wnioski są jednak optymistyczne: - To był wystarczająco dobry występ, by nie przegrać i niewystarczająco dobry, by wygrać. Na pewno był jednak zachęcający - cytowany jest Laurent Blanc.
W drugim poniedziałkowym pojedynku Ukraińcy po dwóch golach Andrija Szewczenki poradzili sobie ze Szwedami. Opinie za naszą wschodnią granicą są stonowane. Dzienniki podkreślają, że Trzy Korony były najsłabszym przeciwnikiem współgospodarzy w fazie grupowej. Pochwały zebrał Oleg Błochin, który wbrew oczekiwaniom postawił od 1. minuty na "Szewę". Sport Express zauważa jednak, że 50. zespół rankingu FIFA pokonał 17. i zachwyca się grą 35-letniego kapitana. "To Szewczenko poprowadził Ukrainę do triumfu" - komentuje Sowiecki Sport.
Na kapitalny występ byłej gwiazdy Milanu zwracają też uwagę zagraniczne media. The Sun żartuje, że Szewczenko od 2007 roku czekał na rozpoczęcie Euro w swojej ojczyźnie i był z tego powodu roztargniony podczas fatalnego pobytu w Chelsea, która zapłaciła za niego 46 mln euro. "Wczoraj zdobył głową dwa bezcenne gole dla swojego narodu" - podsumowuje gazeta.
Szwedzkie media koncentrują się na "wybuchu Zlatana". Zlatan Ibrahimović miał być wściekły na kolegę z ataku Markusa Rosenberga już w przerwie i przeprowadził z nim ostrą dyskusję. Później dostało się asystentowi selekcjonera Marcusowi Allbackowi, a gwiazdor uspokoił się dopiero po zejściu z boiska. - Nie ma nic dobrego w tym, że przegraliśmy pierwszy mecz. Na szczęście zostały nam jeszcze dwa kolejne, w których mam nadzieję, że będziemy grać lepiej. Pierwsza połowa była słaba, nie graliśmy tak jak zwykle. W drugiej poszło już lepiej, stwarzaliśmy więcej okazji - cytuje "Ibrę" Aftonbladet. "Szwecja, Ibrahimović i nic więcej" - zauważa felietonista gazety, podkreślając że Ola Toivonen nie potrafi być godnym następcą Fredricka Ljungberga.