- Nie mogę powiedzieć, że jestem zły po tym meczu. Oczywiście uczucia są gorzkie, bo kiedy drużyna gra dobrze i stwarza sytuacje - tak jak w pierwszej połowie - to powinna je wykańczać i strzelać gole. Futbol jest jednak specyficzny, nie wystarczy robić dobrego wrażenia, trzeba też finalizować akcje - stwierdził Cesare Prandelli.
Dlaczego druga część spotkania była gorsza w wykonaniu Włochów niż pierwsza? Selekcjoner dostrzegł problemy natury fizycznej. - W 60. minucie utraciliśmy zdolność atakowania, choć po dziesięciu minutach przestoju znów zaczęliśmy spisywać się lepiej i pojawiły się sytuacje strzeleckie. Myślę, że do spotkania z Irlandią wyeliminujemy wszelkie kłopoty kondycyjne. Nie należy ich wyolbrzymiać, potrzebny nam po prostu odpoczynek. Na pewno zdążymy się zregenerować.
Jedno z najważniejszych ogniw w ekipie z Półwyspu Apenińskiego, Andrea Pirlo ma już 33 lata. Prandelli podkreśla jednak, że jego wiek nie jest problemem, a raczej atutem. - On ma bezcenne doświadczenie. Dzięki temu czuje się na boisku bardzo pewnie i podejmuje właściwe decyzje.
W trakcie drugiej połowy murawę opuścił Mario Balotelli, który wcześniej był bardzo aktywny. - Przed przerwą pokazał swoje możliwości, ale później nie był już tak widoczny. Dlatego postanowiłem go zmienić i posłałem do boju bardzo pożytecznego Antonio Di Natale. On i Antonio Cassano mogli stanowić ciekawą mieszankę. Dlatego Antonio - mimo że również był zmęczony - opuścił murawę później.
Przedwcześnie swój udział w spotkaniu zakończył też Thiago Motta. Czy to efekt żółtej kartki? - Nie, chciałem po prostu, żeby odpoczął. Jego przygotowanie fizyczne nie jest idealne i miał trochę kłopotów. W podobnej sytuacji znajduje się Emanuele Giaccherini - oznajmił Prandelli.
O wyjście z grupy Włosi zagrają z Irlandią, która nie jest potentatem pod względem technicznym, ale kondycyjnie nigdy nie zawodzi. Czy to może sprawić, ze Italia znajdzie się w opałach? - Nie mamy żadnych wielkich problemów. Musimy tylko więcej odpoczywać i na pewno uda nam się przygotować optymalną dyspozycję. Cały czas jesteśmy w grze i nie wpadamy w panikę. Zmieniło się tylko to, że nie mamy już marginesu błędu - zakończył Prandelli.
Z Poznania dla portalu SportoweFakty.pl, Szymon Mierzyński