Chorwacja - Hiszpania od kuchni: Chorwaci są dumni mimo odpadnięcia z turnieju

Przed meczem Chorwacja - Hiszpania przypuszczano, że obie reprezentacje się "ułożą" i padnie wynik 2:2. Nic takiego nie miało miejsca. Wygrał duch sportu i... Hiszpania, która wyszła z grupy.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Wspólny cel

Przed spotkaniem na ulicach Gdańska grupki Chorwatów i Hiszpanów nawzajem się pozdrawiały krzycząc do siebie "two - two" i śpiewając "Italia arrivederci" dając do zrozumienia, że chcieliby, aby obie drużyny, które spotkały się w trzeciej kolejce grupy C, awansowały właśnie kosztem podopiecznych Cesare Prandellego.

Mimo że obie reprezentacje grały przeciwko sobie, ich kibice zachowywali się wobec siebie bardzo przyjaźnie. Nie było żadnych ekscesów, a na stadionie po hymnach fani bili sobie nawzajem brawa. Na boisku nie było jednak żadnych sentymentów. U piłkarzy obu drużyn zwyciężył jednak duch fair play.

Pirotechnika na stadionie

Po raz kolejny ochrona wpuszczająca kibiców reprezentacji Chorwacji przegrała z pomysłowością kibiców z Bałkanów. Kilkakrotnie odpalili oni pirotechnikę na stadionie, raz rzucając jeden z jej elementów w dół sektora. Co ciekawe, w pewnym momencie "zaświeciło" również w sektorach hiszpańskich, a sędzia musiał na chwilę przerwać mecz.

Chorwaci odpalili pirotechnikę na stadionie (fot. Michał Gałęzewski) Chorwaci odpalili pirotechnikę na stadionie (fot. Michał Gałęzewski)

Polska, biało-czerwoni!

Piosenka polskich kibiców po raz kolejny zabrzmiała podczas meczu Chorwacja - Hiszpania. Bardzo zadowoleni z polskiej gościnności fani z obu państw, po tym jak kibice biało-czerwonych zaintonowali przyśpiewkę, chętnie dołączyli się do śpiewów. "Polska, biało-czerwoni" było też słychać w gdańskich pubach przed i po meczu - również włączali się obcokrajowcy.

Pech Chorwatów

Kibice i dziennikarze z Chorwacji mieli żal do sędziego o to, że nie odgwizdał rzutu karnego dla zespołu z Bałkanów. Do tego kontrowersyjna była bramka Jesusa Navasa, gdyż wiele osób sympatyzujących z Chorwacją, domagało się spalonego. Wspaniale też bronił Iker Casillas. Bramkarz Hiszpanów wybronił kilka stuprocentowych sytuacji.

Pod koniec meczu na pole karne swoich rywali wyszedł nawet bramkarz Stipe Pletikosa. Mimo porażki, Chorwaci zgodnie powtarzali, że nie jest to dla nich żadna hańba i że nie muszą się tego wstydzić. - Chciałbym podziękować całej drużynie oraz trenerowi za znakomitą robotę, jaką z nami wykonał. Taka jest jednak piłka nożna, zobaczymy co będzie w przyszłości - stwierdził po meczu Darijo Srna w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Obiektywnie rzecz biorąc tak właśnie było. Tylko czy kiedyś reprezentanci Polski będą mogli z czystym sumieniem powiedzieć, że zagrali dobre mistrzostwa, że nie mają sobie nic do zarzucenia, tylko po prostu rywale byli lepsi?

Stipe Pletikosa pod bramką Ikera Casillasa (fot. Michał Gałęzewski) Stipe Pletikosa pod bramką Ikera Casillasa (fot. Michał Gałęzewski)
Hiszpania i Włochy nadal w grze, układu nie było

Włoskie media przed pojedynkiem Chorwacja - Hiszpania były wręcz pewne, że padnie remis 2:2 i niezależnie od wyniku spotkania włoskiej drużyny z Irlandczykami, to zespoły grające w poniedziałek w Gdańsku zapewnią sobie awans do ćwierćfinału.

Oczywiście, byłoby to bardzo proste rozwiązanie i zarówno podopieczni Vicente del Bosque, jak i Slavena Bilicia wyszliby z tego najlepiej. Zwyciężył jednak duch sportu. - Jak można w ogóle pomyśleć, że ktoś może wyreżyserować remis 2:2? Nie sądzę, aby poważni dziennikarze w ten sposób spekulowali. Nie rozumiem dlaczego zadawano mi to pytanie. Zarówno nas, jak i Hiszpanów te rzeczy nie interesują. Jestem poważną osobą i proszę jutro nie pytać o to jeszcze raz. Mam tego dosyć - mówił na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Chorwatów, który chciał grać o zwycięstwo - ustawił defensywnie zespół, który dopiero na pół godziny przed końcowym gwizdkiem ruszył do przodu. Przyniosło to jednak odwrotny skutek.

Hiszpanie będą więc grali w ćwierćfinale, a ich rywalem będzie druga drużyna grupy D. W fazie grupowej del Bosque pokazał, że dysponuje wyrównanym składem i w przypadku niedyspozycji któregoś z zawodników, ma duży wybór spośród rezerwowych. Andres Iniesta i spółka zagrają wreszcie poza Gdańskiem, gdyż wszystkie mecze fazy grupowej rozegrali właśnie w tym mieście. Cel reprezentacji kraju z Półwyspu Iberyjskiego jest jeden - przejście do historii i zdobycie drugiego z historii mistrzostwa Starego Kontynentu.

Z Gdańska dla SportoweFakty.pl,
Michał Gałęzewski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×