Zgodnie z przewidywaniami rywalizacja rozpoczęła się od ataków naszych zachodnich sąsiadów. Pierwsze kilka minut to prawdziwa nawałnica na bramkę Michalisa Sifakisa. Piłka wylądowała nawet w siatce po uderzeniu z bliska Bastiana Schweinsteigera, ale gol nie został uznany. Powód? Do futbolówki wystartował też znajdujący się na spalonym Andre Schuerrle. Gdyby pozostał w swoim miejscu, arbiter boczny pewnie nie podniósłby chorągiewki.
Dalsze fragmenty to taki sam obraz gry, choć szturm Niemców nieco zelżał. Ekipa Joachima Loewa miała bezdyskusyjną przewagę, lecz została zmuszona do ataku pozycyjnego, w którym momentami radziła sobie przeciętnie. To powodowało, że Sifakis nie był zatrudniany zbyt często.
Grecy nie kwapili się do podjęcia jakiegokolwiek ryzyka. Zaszyli się na własnej połowie i wybijali przeciwników z rytmu. Cofali się przy tym tak głęboko, że trudno im było nawet pokusić się o kontrę. Tymczasem napór faworyta trwał.
Niemcy zauważyli, że akcje kombinacyjne kruszą się na twardej greckiej obronie i w 39. minucie Philipp Lahm zrobił to, co wydawało się najrozsądniejsze. Podbiegł w pobliże pola karnego, po czym soczyście huknął z dystansu. Efekt był fantastyczny. Przez moment wydawało się, że futbolówka poleci w środek bramki, ale została uderzona z dużą rotacją i w ostatniej chwili skręciła w kierunku słupka przed bezradnie interweniującym Sifakisem.
W przerwie Fernando Santos wprowadził na murawę Georgiosa Fotakisa oraz Theofanisa Gekasa. Te roszady dały pozytywny impuls, choć to nie zmiennicy wystąpili w rolach głównych.
W 55. minucie w niemieckich szeregach zapanowała konsternacja, bo Grecy dokonali tego, co wydawało się niemożliwe - wyrównali! Z prawego skrzydła płasko zacentrował Dimitris Salpingidis, a piłkę do siatki wślizgiem po rękach Manuela Neuera skierował Georgios Samaras. W defensywie ekipy Joachima Loewa zawalili Lahm, dając się wyprzedzić asystentowi, oraz Jerome Boateng, który nie upilnował strzelca.
Podopieczni Fernando Santosa odrobili straty, lecz z remisu cieszyli się tylko sześć minut. Boateng zrehabilitował się za błąd przy trafieniu dla rywali i dośrodkował precyzyjnie do Samiego Khediry, a pomocnik Realu Madryt huknął pod poprzeczkę nie do obrony. To był moment, w którym Niemcy zaczęli pieczętować awans do półfinału. W 68. minucie na tablicy wyników było już 3:1. Z rzutu rożnego centrował Mesut Oezil, a Miroslav Klose wyprzedził fatalnie interweniującego Sifakisa i głową trafił do pustej bramki.
To nie był koniec strzelania. Na nieco ponad kwadrans przed upływem regulaminowego czasu gry swojego gola zdobył też Marco Reus. 23-letni pomocnik, który w nowym sezonie będzie reprezentował barwy Borussii Dortmund, dopadł do bezpańskiej futbolówki w polu karnym i uderzył mocno pod poprzeczkę.
Grekom udało się jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki. Tuż przed końcem Salpingidis pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Boatenga. Nie zmienia to jednak faktu, że triumf drużyny Joachima Loewa był bezdyskusyjny i całkowicie zasłużony. Oba zespoły dzieliła różnica klas. W półfinale Niemcy zmierzą się ze zwycięzcą spotkania Anglia - Włochy.
Niemcy - Grecja 4:2 (1:0)
1:0 - Lahm 39'
1:1 - Samaras 55'
2:1 - Khedira 61'
3:1 - Klose 68'
4:1 - Reus 74'
4:2 - Salpingidis (k.) 89'
Składy:
Niemcy: Manuel Neuer - Philipp Lahm, Holger Badstuber, Mats Hummels, Jerome Boateng, Sami Khedira, Bastian Schweinsteiger, Mesut Oezil, Andre Schuerrle (67' Thomas Mueller), Marco Reus (80' Mario Goetze), Miroslav Klose (79' Mario Gomez).
Grecja: Michalis Sifakis - Vasilis Torosidis, Sokratis Papastathopoulos, Kyriakos Papadopoulos, Georgios Tzavellas (46' Georgios Fotakis), Grigoris Makos (72' Nikos Liberopoulos), Giannis Maniatis, Sotiris Ninis (46' Theofanis Gekas), Kostas Katsouranis, Georgios Samaras, Dimitris Salpingidis.
Żółte kartki: Georgios Samaras, Sokratis Papastathopoulos (Grecja).
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia).
Widzów: 38 750.