Kto powinien zagrać w polskiej bramce podczas finałów Euro 2016

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Selekcjoner Adam Nawałka ma już tylko czterech zawodników do skreślenia po zgrupowaniu w Arłamowie. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal musi zredukować skład o jednego bramkarza.

I poinformować tego najlepszego z najlepszych, że jest szykowany do gry we Francji, aby mógł w dobrym psychicznym nastawieniu przygotowywać się do startu w finałach mistrzostw Europy. Na kogo padnie wybór?

Kibice i specjaliści nie różnią się specjalnie w ocenie potencjału naszych golkiperów, a także w hierarchii na tej pozycji obejmującej miejsca poza podium. Na pewno jednak warto posłuchać eksperta, który w przeszłości trenował wszystkich czterech kandydatów do występu w naszej bramce podczas Euro 2016. - Taki problem, jak Adam Nawałka ma z bramkarzami, ja chciałbym mieć zawsze. Bo akurat na tej pozycji ma komfort wyboru. Właśnie komfort, a nie kłopot bogactwa, ponieważ niezależnie od tego, którego wybierze do gry, będzie miał gwarancję, że postawił na gracza, który może wybronić drużynie nawet bardzo trudny mecz - mówi "PN" Jacek Kazimierski, który w roli zawodnika uczestniczył w dwóch mundialach, a po zakończeniu kariery piłkarskiej zajął się szkoleniem następców. Również w drużynie narodowej.

- Każdy z czterech powołanych na zgrupowanie kandydatów gra na wysokim poziomie. Różnice między nimi są minimalne, wynikają głównie z budowy ciała i różnych stylów bronienia. Choć nie da się ukryć, że gdybym to ja miał zdecydować, kto zmieści się w trójce, bez większego wahania skreśliłbym Przemka Tytonia. Bundesliga dość brutalnie zweryfikowała jego formę w minionym sezonie, oprócz dobrych momentów, miał też gorsze, a nawet dużo gorsze, wpuścił więcej goli niż powinien. Wahania były zbyt duże, aby - jeśli nie będą decydować względy zdrowotne - mógł rzucić wyzwanie trójce liderów. Myślę, że w rankingu selekcjonera Przemek także jest pierwszy do odstrzelenia, ale Adam i jego ludzie mają oczywiście nade mną tę przewagę, że widzieli go już w Juracie w treningu. Więc dysponują pełną wiedzą jak wygląda na dziś.

ZOBACZ WIDEO Żona Artura Boruca: za poprzednich trenerów to było konspiracyjne przemykanie do hotelu

Kazimierski znany jest z ostrego języka i odważnych wypowiedzi, kiedy jednak przychodzi do ustalenia hierarchii na pierwszych trzech pozycjach, mówi krótko: - Mam ból głowy, i na pewno Nawałka też go nie uniknie. Będzie dotyczył tego, czy postawić na największego kozaka w treningu, wybrać największe doświadczenie, czy może docenić spokój, powtarzalność i pewność, że wybraniec nie wywinie żadnego numeru podczas spotkania. Można oczywiście polegać na racjonalnych argumentach, ale akurat w przypadku obecnej reprezentacji Polski równie trafnego wyboru można by dokonać przy pomocy... rzutu monetą. Nie żartuję. Wojtek Szczęsny, Artur Boruc i Łukasz Fabiański są na tak zbliżonym poziomie. Każdy ma pewne miejsce w silnym klubowym zespole, wszyscy od podszewki znają ligę angielską, gdzie bramkarze są od dawna poddawani najtrudniejszym sprawdzianom. Owszem, mają inne style, ale skuteczność interwencji bardzo porównywalną. Wybranie najlepszego z tej trójki jest tak samo niełatwe, jak określenie, czy Gianluigi Buffon jest lepszy od Manuela Neuera. Albo na odwrót. Moim zdaniem żaden z nich nie ma przewagi nad tym drugim, obaj są dziś najlepsi na świecie. A różni ich tylko to, że Włoch jest golkiperem statycznym, broni głównie na linii i raczej nie popisuje się grą nogami. Niemiec przeciwnie - stara się rozgrywać akcje, pokazuje się kolegom. Czasami jest zresztą aż za bardzo widoczny.
 
Krótkie charakterystyki trzech kandydatów do bluzy z numerem jeden padły już wyżej, w nieprzypadkowej kolejności, ale Kazimierski wskazuje też, że styl Boruca jest podobny do Buffona. - Artur wychodzi oczywiście do dośrodkowań, do których powinien wyjść, ale nie przesadza z takimi interwencjami. Nie gra nogami, ale jest skuteczny na linii. A o to przecież chodzi - charakteryzuje sposób zachowania byłego podopiecznego były trener reprezentacyjnych golkiperów.

- Lepszy już nie będzie, musi pracować nad utrzymaniem obecnego pułapu, ale ma też dodatkowy atut jaki stanowi ogromne doświadczenie. W Szkocji, we Włoszech, teraz w Anglii, a przede wszystkim w dwóch dużych turniejach w kadrze bronił bez zarzutu. Wojtek, kiedy jest w pierwszej jedenastce, uważa się za jednego z najważniejszych, a może nawet tego najbardziej istotnego, zawodnika na boisku. To oczywiście buduje pewność siebie. W dodatkowy sposób, bo po występach w barwach Arsenalu, ale także Romy, również w Lidze Mistrzów, na pewno mu jej nie brakuje. Szczęsny podobnie jak Neuer, jest typem bramkarza widocznego. No i też nieźle gra nogami. I wciąż może być jeszcze lepszy, bo młody wiek to niewątpliwie również jego atut. Z kolei Łukasz to golkiper stabilny. Bywa żywiołowy w bramce, ale generalnie nie szaleje, i jest chyba najbardziej przewidywalny. Nawet jeśli nie doda nic ekstra od siebie, to co można obronić, on na pewno obroni. Na boisku, ale i w życiu funkcjonuje na swój sposób. To lajtowy facet. I taki sam bramkarz. Dobrze mu z tym. I z pewnością stać go na to. Podobnie zresztą jak dwóch jego największych konkurentów. Na tym poziomie, poczucie własnej wartości jest proporcjonalne do wysokości kontraktu.

Po scharakteryzowaniu kandydatów do gry między słupkami przez ich byłego trenera i poprzednika w kadrze, pora na odpowiedź na pytanie, kto powinien wygrać wyścig po bluzę z numerem jeden: - Zdziwiłbym się, gdyby Fabiański stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Adam stawiał na niego konsekwentnie od połowy eliminacji i nigdy się nie sparzył. Po co zatem na ostatniej prostej miałby zmieniać główną oś w mechanizmie, który dotąd dobrze funkcjonował? Informację na temat wyboru selekcjonera dostaniemy w meczu z Holandią. Kto wyjdzie na pierwszą połowę w pierwszym towarzyskim spotkaniu, będzie mógł już myśleć o meczu przeciw Irlandii Północnej na inaugurację naszych występów w finałach Euro. Nawałka na pewno nie pozostawi tej kwestii otwartej do wyjazdu do Francji.

Wskazanie pierwszego zmiennika dla będącego faworytem "Fabiana" nawet dla eksperta znającego problem od podszewki okazało się za trudne. Orzekł, że szanse Boruca i Szczęsnego kształtują się równiutko - 50:50. - Decyzje będą należały do Adama i jego sztabu, ale jedno już dziś jest pewne: niezależnie od tego, kto usiądzie na ławce, na pewno nie spali się na rezerwie - uważa Kazimierski. - Nasi bramkarze w komplecie wiedzą, na czym polega gra na najwyższym poziomie, kumplują się z najlepszymi piłkarzami świata, bieda nigdy ich już nie dogoni, zatem co mogłoby popsuć ich dobre samopoczucie? To ja, kiedy z polskiej ligi jechałem na mundial w roli rezerwowego, i dopiero tam po raz pierwszy widziałem zawodników, których wcześniej mogłem podziwiać tylko w telewizji, na ławce odczuwałem kompleksy, tremę, stres, a pewnie też i obawę. Naszym obecnym reprezentacyjnym bramkarzom towarzyszą zupełnie inne emocje. Oni w komplecie należą do elity. We Francji nie spotkają wielkich i niedostępnych gwiazd, tylko kolegów ze swoich lig. A często nawet z jednej szatni.

Adam Godlewski

Komentarze (3)
avatar
Arek Machowski
26.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wojciech szczesny do bramki 
avatar
Chrisrks
26.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bez wątpienia tu mamy 'klęskę urodzaju".Dla mnie również Przemek Tytoń do domu a "Fabian" na bramę. 
avatar
Stanisław Czeredrecki
26.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
LICZY SIE CO ZOSTAŁO Z NAWYKÓW TRENERA I TEN DZIEŃ,NO SZCZEŚCIE TEŻ.