Rozmiar kapelusza nieobecnych jest tak różny, jak siła futbolu w wymienionych krajach. W kontekście mistrzostw Europy mówimy jednak o drużynie. Zespole, w którym decydujące role ma odegrać kilkunastu zawodników. Nie ma zatem większego znaczenia, ilu potencjalnych kadrowiczów turniej zobaczy jedynie na ekranach telewizorów w ekskluzywnych hotelach lub rezydencjach.
Adam Nawałka przez ostanie dwa i pół roku pracował sumiennie i systematycznie. Większość z tych, którym dał choćby nadzieję na bycie częścią czegoś wyjątkowego, również uczyniła wszystko, by nie zawieść siebie i trenera. Dieta, praca z psychologiem, konsultacje medyczne u najlepszych specjalistów, mądre i ostrożne decyzje transferowe. To wszystko stało się normą. "Na kadrze" nie rozmawia się już tylko o złotych zegarkach, dziewczynach i samochodach przy kartach w oparach dymu i alkoholu.
Największymi przegranymi ostatnich miesięcy są Łukasz Szukała, który wybrał skok na kasę a zabrakło mu talentu, i Sebastian Mila, któremu najzwyczajniej nie wystarczyło sił. Po Szukale nikt nie zapłakał, Sebastiana, tak po ludzku, szkoda. Są też pechowcy. Paweł Wszołek miał realne szansę, by spełnić marzenia i tropem Bartosza Salamona czy Filipa Starzyńskiego wskoczyć do kadry, która wywalczyła już awans. Kontuzja, której doznał podczas rekreacyjnego treningu w Juracie, każe mu czekać i pracować przynajmniej kolejne dwa lata. Maciej Rybus urazu doznał w ostatnim meczu sezonu w Rosji. Może gdyby był to kraj, w którym medycyna sportowa nie ogranicza się do przeciwbólowych blokad i sterydów, leczenie Polaka rozpoczęto by wcześniej. Szarlatani, którzy jeszcze w poniedziałek oferowali kuracje przez telefon lub magiczny dotyk (naprawdę tacy byli), tylko desperacko chcieli zaistnieć. Zawodnik wiedział, że ból jest nie do wytrzymania, a on ma dopiero 26 lat i ryzyko jest za duże. Jego będzie nam wszystkim bardzo na Euro brakować, bo swoim stylem gry dawał trenerowi duże pole manewru przy roszadach w trakcie gry.
ZOBACZ WIDEO "Polacy mają duży potencjał, ale nie mogą zapominać, że..." (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Na pechu Wszołka skorzystał Sławek Peszko, który nie mógł być pewny nawet wyjazdu do Juraty. Z kolej uraz Rybusa otworzył drogę na mistrzostwa Thiago Cionkowi, który, chyba doświadczeniem i stażem w drużynie, wygrał rywalizację z Pawłem Dawidowiczem. Oczywiście brazylijski Polak nie zagra na lewej obronie. Szansa na przełamanie fatum "zmiennika nieistniejącego piłkarza" otwiera się przed Jakubem Wawrzyniakiem, który złapał tak duży dystans do siebie, że po ostatnim treningu przechodził obok dziennikarzy udając, że pięta boli jak diabli.
Gdybyśmy mieli wytypować piątkę piłkarzy, którzy nie pojadą do Francji przy założeniu, że wszyscy pozostali będą zdrowi, Dawidowicz, Przemysław Tytoń i Artur Sobiech z całą pewnością byliby w tym gronie. Pierwszy to niepewna melodia przyszłości, drugi zawsze był czwartym bramkarzem kadry (tak, pamiętam obronił karnego na z Grecją) a Artur ma świadomość, że jego kariera nie układa się, jak należy. Może i potencjalnie jest groźniejszy od Mariusza Stępińskiego, ale sezon miał gorszy a za zasługi i piłkarską klasę w tej drużynie może być tylko Jakub Błaszczykowski.
I jeszcze jedno: czy brak awansu z grupy będzie hańbą a ćwierćfinał to dla tej ekipy minimum przyzwoitości? Wierzę Adamowi Nawałce i chłopakom. Wierzę, że robili i zrobią wszystko, by nie zawieść siebie, trenera i kibiców. Zrobią to, bo takie są ich marzenia.
Sergiusz Ryczel