Przed każdym wielkim piłkarskim turniejem angielscy kibice widzą swoją reprezentację co najmniej na podium imprezy. Podobnie jest w tym roku - według fanów drużyna Roya Hodgsona ma duże szanse na sukces podczas Euro 2016.
Rzeczywiście, Anglicy mają silny skład, pełny młodych, wartościowych piłkarzy i są wymieniani w gronie drużyn, które mogą na francuskich boiskach pokazać ciekawy futbol.
Podobnie było jednak dokładnie 20 lat temu. Przed Euro 1996 Synowie Albionu byli wymieniani w gronie kandydatów do zdobycia tytułu. Na ich korzyść przemawiał przede wszystkim fakt, że turniej rozgrywał się na ich terenie. "Football's coming home" (Futbol wraca do domu) - taki slogan przyświecał turniejowi o mistrzostwo Starego Kontynentu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Mistrzostwa Europy we Francji nie do końca bezpieczne? "Odczuwam pewien strach"
Seaman i Gascoigne ratują gospodarzy
Gospodarze już w meczu otwarcia mistrzostw ze Szwajcarią mieli pokazać swoją siłę i pokonać Helwetów, najlepiej różnicą kilku bramek. Drużyna Terry'ego Venablesa zawiodła jednak na całej linii i tylko zremisowała 1:1.
Dokładnie tydzień później Anglicy zmierzyli się ze Szkotami i znów byli w opałach. Tym razem uratowali ich bramkarz David Seaman, który obronił rzut karny i Paul Gascoigne, który w końcówce strzelił gola po pięknej, indywidualnej akcji.
W ostatnim meczu fazy grupowej rozluźnieni Anglicy pokazali pełnię swoich możliwości. Na Wembley zmietli wręcz z boiska Holendrów, wygrywając aż 4:1. Najpełniejszym blaskiem znów świeciło trio: Gascoigne, Shearer i Sheringham. Dzielnie wspomagali ich młodzi skrzydłowy - Darren Anderton i Steve McManaman.
W ćwierćfinale los skojarzył Anglików z Hiszpanami. Zespół w Półwyspu Iberyjskiego nie grał na turnieju wielkiej piłki i nie był stawiany w roli faworyta. To jednak oni byli o krok od wyeliminowania gospodarzy. Drużyna Javiera Clemente została jednak dwukrotnie skrzywdzona przez sędziego, który podjął kilka błędnych i korzystnych dla Anglików decyzji.
Ostatecznie Synowie Albionu wygrali po rzutach karnych, a ich bohaterem znów okazał się David Seaman. W serii "11" do siatki trafił także Stuart Pearce - który, jak pisała prasa, "odpędził złe duchy" sprzed kilku lat, gdy jego niecelny strzał zadecydował o odpadnięciu drużyny w półfinale MŚ z Niemcami.
Co zrobił Gascoigne i jak to zrobił Southgate?
I to właśnie nasi zachodni sąsiedzi byli ich rywalami w półfinale Euro 1996. Dla Anglików miał być to rewanż za wspomnianą porażkę z 1990 roku, gdy przegrali z odwiecznymi rywalami dopiero po rzutach karnych.
Zaczęło się dla nich doskonale, bo już w trzeciej minucie na prowadzenie wyprowadził ich niezawodny Alan Shearer. Grający bez swojej największej gwiazdy, czyli Jurgena Klinsmanna Niemcy odpowiedzieli jednak szybko - już po trzynastu minutach znów był remis, gdy do siatki trafił Stefan Kuntz.
W dalszych minutach kibice byli świadkami zaciętej walki z obu stron. Obie drużyny stwarzały sobie sytuacje, jednak nie potrafiły ich wykorzystać. Po 90 minutach sędzia zakończył dogrywkę, która była jeszcze bardziej emocjonująca.
[nextpage]Najpierw po składnej akcji Anglików i dośrodkowaniu McManamana w słupek trafił Anderton. - Nie wiem, jak to było możliwe. Pomyślałem tylko "co do cholery?!" - wspominał później pomocnik. Po chwili Wembley zamarło, gdy Niemcy strzelili gola po rzucie rożnym, jednak arbiter bramki nie uznał. W odpowiedzi długi przerzut Sheringhama, zgranie Shearera i...
Pudło Gascoigne'a zapisało się na stałe w historii angielskiego futbolu. Pamiętajmy, że gdyby trafił do siatki, to automatycznie zakończyłoby się spotkanie. Obowiązywała bowiem wtedy zasada złotego gola i Anglicy mieliby zapewnione miejsce w finale.
- Myślę o tym do dzisiaj. Tak naprawdę, to wciąż mam koszmary o tej niewykorzystanej sytuacji - mówił nawet wiele lat później ówczesny selekcjoner Anglików Terry Venables.
A tak znów doszło do rzutów karnych. Kibice gospodarze obawiali się ich jak ognia, mając w pamięci wspomniany półfinał MŚ sprzed sześciu lat. Jednak pięć pierwszych strzałów Anglików było wręcz perfekcyjnych. W szóstej serii do piłki podszedł Gareth Southate i inaczej niż wcześniej jego koledzy, zdecydował się na płaski strzał po ziemi. Uderzył jednak blisko środka bramki, a jego intencje wyczuł Andreas Koepke.
Gdy po chwili "11" na gola zamienił Moeller stało się jasne, że Anglicy nie zdobędą pierwszego po 30 latach złotego medalu wielkiej piłkarskiej imprezy. Gascoigne rzucał bidonem o ziemię, a płaczącego Southgate'a pocieszali koledzy z drużyny.
Dwa lata później, na mistrzostwach świata we Francji Anglicy także odpadli po rzutach karnych. Podobnie jak na Euro 2004, MŚ w 2006 roku czy Euro 2012. Czy na Euro 2016 wreszcie "odpędzą złe duchy"?