Jerzy Kryszak: Nieprzewidywalni (felieton)

No i wyjechali. Narodowe stadiony opustoszały, murawy po korkach wyprostowały źdźbła. Nadzieje pęcznieją, mimo że dobra passa została przerwana - pierwszy od dawna nasz mecz bez gola.

Jerzy Kryszak
Jerzy Kryszak
PAP / PAP/Jacek Bednarczyk

Irlandzki pęczak z każdą godziną rośnie w oczach. Niemiecka prasa widzi nas w ćwierćfinale, hiszpańska coś tam bąknęła, francuska patrzy tylko na siebie, angielska zezuje, włoska w ogóle nas nie dostrzega. - Unia Europejska na nas łypie okiem złym - rzucił sąsiad i dodał. - Węgrzy też mnie zaskoczyli negatywnie. Generalnie spodziewałem się sportowej rywalizacji, niestety, dali Niemcom zwycięstwo na tacy. Mieli ich podłamać. Jeszcze przyjdzie dzień, że trener Orban będzie sobie w brodę pluł. Przecież drużyna Nawałki kojarzy im się z drużyną Kaczyńskiego. Błaszczykowski czy Waszczykowski nie robi im różnicy - syknął kpiąco.

Sąsiad po meczu z Holandią zdjął na chwilę różowe okulary, przetarł szkiełka i ponownie założył na spotkanie towarzyskie z Litwą. Zdjął po gwizdku. Ponownie przetarł.

- Eee - powiedział - warianty ćwiczyli. Kiedyś trzeba. Na treningu nie wszystko można przewidzieć. Zespół musi się sprawdzić w walce. A podczas tych sparingów obraz gry pozostawiał dużo do życzenia. Za dużo chaosu, za mało precyzji. Za mało grania, za dużo biegania. Ale Peszko nie faulował! Bark w bark. Męska gra. Sędziego pod Trybunał. Boruc, Fabiański pewni. Szałamacha bledziutki, niezdecydowany. Szyszko za bardzo tnie. Jurgiel się pogubił, chociaż harował jak koń z Janowa. Zieliński bez pazura. Morawiecki nie wiadomo, na co liczy. Szydło raz twarda, raz miękka. Ziobro niewidoczny, ale jest szansa, że jeszcze coś pokaże. Kapustka pracowity, lecz ta pozycja nie jest dla niego. Teraz Nawałka pewnie pochyli się z troską i wyciągnie wnioski. Po tych dwóch potyczkach dostał sporo materiału do analizy. Czasu jest mało. Ja do przychodni z materiałem idę po finale. Co roku zresztą chodzę. Sam jestem ciekaw, czy będzie różnica w krwi. W 2012 miałem tyle tej złej, że pani od analizy stwierdziła, że może mnie szlag trafić...

Skończył, okulary przeleciał szmatką, zamknął w etui. - W niedzielę założę - dorzucił - chłopaki pójdą jak burza. Tak to widzę...

Zostawiłem go tak zapatrzonego w nieprzewidywalny futbol. Pójdziemy jak burza? Agnieszka Radwańska tak właśnie po mączce szła, aż popadało i burza przeszła. Trawa nie mączka. Burza nie mżawka, a nieprzewidywalna jest i piłka... i człowiek. Wiadomo jedno. Gromy i tak polecą. Wcześniej czy później.

Jerzy Kryszak, felietonista WP SportoweFakty

ZOBACZ WIDEO Tu będą mieszkać nasi reprezentanci. Zobacz hotel Polaków na Euro 2016
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×