- Cionek jest bandytą. To był celowy atak - napastnik Ruchu Chorzów Andrzej Niedzielan całą swoją frustrację wylał w blogowym wpisie. - W cywilizowanych ligach nie ma dzikusów, tam piłkarze się wzajemnie szanują - dodawał. Niedzielan miał prawo się wkurzyć. Niedawno wrócił do gry po złamaniu kości jarzmowej, grał w masce. Mimo to obrońca Jagiellonii Białystok znowu połamał mu twarz.
Joga Bandito
To był październik 2010 roku. Do Thiago Cionka, Brazylijczyka wówczas starającego się o polski paszport, przylgnęła już na dobre łatka boiskowego zabijaki, choć przez cztery lata gry na polskich boiskach zobaczył tylko 20 żółtych kartek i jedną czerwoną.
Albo inna sytuacja. Rok wcześniej Bartłomiej Grzelak z Legii Warszawa żalił się, że po starciach z rywalem ma wielkiego siniaka na nodze, wyrwany kawałek skóry i skopane ścięgna Achillesa. - Taki mam styl gry. Tak się gra - odpowiadał obrońca Jagiellonii.
Cionek brazylijskie to ma tylko imię - śmiano się z niego życzliwie. Chyba nawet jego ówczesny trener Michał Probierz użył tego sformułowania. Faktycznie, sposób w jaki gra, ciągle nie ma nic wspólnego z "Joga Bonito".
Polak z Brazylii
Thiago Cionek pojawił się w Polsce w 2008 roku. Przyjechał do nas z ogonów brazylijskiej drugiej ligi, początkowo do Lecha Poznań, ale tam nawet go nie przetestowano. Nastąpiła szybka zmiana planów i znalazł się w Białymstoku. Tutaj już się udało potrenować i tak został aż na cztery lata. Zasymilował się bez problemu, poznał polską dziewczynę. Miał łatwiej. Jego pradziadkowie przed I wojną światową wyemigrowali do Kurtyby. On sam był ciekawy rodzinnej historii, języka polskiego. Dziś bardzo dobrze mówi po polsku. Obywatelstwo dostał w październiku 2011 roku.
Dwa lata temu, już jako reprezentant Polski wyjechał do Serie B. Wzięła go Padova. I w Padwie, a potem w Modenie grał regularnie, pełne sezony. Adamowi Nawałce nie przeszkadzało, że jego kadrowicz gra w średnich drugoligowych klubach. Selekcjoner wiedział swoje i wbrew środowisku konsekwentnie stawiał na tego polskiego Brazylijczyka. A głosów krytyki nie brakowało. Podnoszono kwestię a to kolejnego powołania dla "farbowanego lisa”, a to po prostu tego, że nie ma umiejętności do gry w kadrze. W eliminacjach trener nie dał mu zagrać nawet minuty, ale powołanie na każdy z dziesięciu meczów dostawał. Poczuł się ważny, dostał kopa do dalszej pracy.
Końcówkę tego sezonu miał znakomitą. Już klubie Serie A Palermo na ostatnie 1,5 miesiąca sezonu wskoczył do pierwszego składu i niemal w każdym meczu był jednym z najlepszym piłkarzy. Krytykom odebrał argumenty przeciwko powołaniu na Euro 2016.
Piłka może go minąć, rywal nie
Za granicą zerwał też z łatką brutala. Tylko z łatką, bo charakter i sposób gry ciągle jest ten sam. Piłka może go minąć, ale rywal już nie. - Nic się nie zmieniło. Gram tak, jak grałem. Zależy jak się na to wszystko patrzy. We Włoszech nigdy mnie tak nie przezywano. Robię swoje - mówi teraz, gdy pytamy go, czy łatwo grało się z łatką brutala i czy to już przeszłość. Jego przyszłością są za to być może mecze na Euro 2016.
Adam Nawałka mocno testował go w przed turniejowych sparingach. A to na środku obrony, a to na jej lewej stronie. I wydaje się, że dzisiaj 30-latek jest bliżej pierwszego składu niż to było w eliminacjach. - Jestem gotowy. Czekałem na to. We Włoszech gramy a to trzema obrońcami, a to czterema. Jestem gotowy na każdy wariant - zarzeka się pewny siebie reprezentant Polski.
Ciekawe tylko, czy na Cionka w pierwszym składzie gotowa jest Polska. Wkrótce wszystko się wyjaśni. Pierwszy mecz z Irlandią Północną w niedzielę.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk
ZOBACZ WIDEO Tu Irlandczycy przygotowują się do meczu z Polakami. Cisza i spokój [color=#1F497D]
[/color]