We Francji jesteśmy od stycznia. To wtedy nasza ekipa poleciała do La Boule, by znaleźć odpowiedni apartament, w którym moglibyśmy zbudować studio telewizyjne. Udało się tuż przy hotelu piłkarzy. Z balkonu widać ocean, ale i basen naszej kadry, na którym mamy nadzieję którejś nocy poleje się szampan i gdzie zostaniemy zaproszeni.
Studio zostało zaprojektowane tak, by spełniać wszystkie wymogi nowoczesnej produkcji. Nad kolorystyką, a nawet układem wzorów na wykładzinie, toczyliśmy wielogodzinne boje. Efekt, mam nadzieję, przypadnie do gustu naszym użytkownikom. Nasza produkcja nie różni się niczym od produkcji telewizyjnej, zresztą ponad pięćdziesiąt godzin transmisji na żywo po prostu zobowiązuje. Do współpracy zaprosiliśmy wielkie gwiazdy - kierowaliśmy się ich doświadczeniem i wiedzą. Odrzuciliśmy pieniaczy, karierowiczów, którzy zawsze są gotowi powiedzieć, że czarne jest białe. Postawiliśmy na klasę. Nikomu nie pijemy z dziubków, nie boimy się swojego zdania. Łączy nas jakość. #ŁNJ
Zaczynamy codziennie o dziewiątej rano. To wtedy prowadzący studio w Warszawie Dariusz Tuzimek ze swoim gościem łączą się z miejscowością, w której bazę mają Polacy. Gośćmi Tuzimka są między innymi Maciej Terlecki czy Adam Godlewski. Wszyscy znani z ciętego języka i tego, że nie liczą się z tym, kto się na nich obrazi. Dla nas liczy się po prostu prawda.
Piłkarskie emocje zaczynają się w Polsce. Wirtualnej Polsce
W La Boule na stałe prowadzę programy na żywo z dwoma facetami, którzy ze swojej piłkarskiej kariery wyciągnęli tyle, że mogą chodzić z podniesionymi głowami. Kamil Kosowski i Maciej Żurawski tworzyli nie tylko historię Wisły Kraków, ale przede wszystkim reprezentacji Polski. Jeden podawał, drugi strzelał, w czasie Euro 2016 umówili się, że czasami zamienią się rolami. Kosowski i Żurawski będą z nami tak długo, jak długo we Francji będą grać Polacy. Nie zdają sobie pewnie sprawy, że mogą być do końca. Żurawski był kapitanem reprezentacji, Kosowski właśnie odebrał od Zbigniewa Bońka paterę za ponad 50 meczów w kadrze. Lepszego towarzystwa nie mogliśmy znaleźć. Jacek Stańczyk, który zastępuje mnie, gdy śledzę naszych piłkarzy z trybun stadionu, aż przebiera nogami, by gościć takich ekspertów.
Trochę późno, jak na pełnokaloryczny lunch, wjeżdża nasze główne danie. Jednak w La Boule każdego dnia o godzinie 20. nadajemy długi program podsumowujący to, co się wydarzyło i zapowiadający to, co będzie. Łączymy się z naszymi wysłannikami, którzy będą krążyć po Francji, a na piłkarskiej kuchni się znają i wierzymy, że przyprawią tak, że nie zabraknie pieprzu Euro. Mateusz Święcicki, Mateusz Skwierawski i autor najlepszej polskiej książki piłkarskiej - "Wielki Widzew" - Marek Wawrzynowski pokazują naszym użytkownikom, jak konsumuje się wielki turniej. Z samochodów i samolotów wysiadają tylko po to, by szukać lokalnych smaków. Mogą być irlandzkie, niemieckie, ukraińskie, ale też po prostu francuskie. W końcu wszyscy chcemy podczas Euro czuć się bezpiecznie, jak w domu. W studiu w La Boule gości także Zbigniew Mucha, topowy dziennikarz "Piłki Nożnej", znany z tego, że go nic nie obchodzi, poza prawdą.
Sygnały z Polski regularnie wysyłają nasi eksperci. Michała Probierza czy Radosława Kałużnego nie trzeba przedstawiać. Stawiam na to, że obaj mieli problemy w szkole, bo nauczycielom nie podobało się to, że zawsze mieli swoje zdanie. Jerzy Kryszak mógł tylko udawać, że swoje zdanie ma, bo ironii i tak większość wtedy nie rozumiała. A Jan Tomaszewski? Tylko dla nas. Ten gość, gdyby mieszkał w Anglii, byłby milionerem. Jego słowa w język nie pieką. Mówi, co myśli.
Tuzimek nie podróżuje. Poza prowadzeniem poranków spotyka się także z celebrytami, którzy futbolem interesują się mniej więcej raz na dwa lata. Specjalnie dla was pokazuje, jak jest pracowity i wyciąga ze swoich gości smaczki, których my, zagorzali kibice, po prostu nie dostrzegamy.
To i tak już dużo, ale jeśli nasi użytkownicy zrozumieją, że naszym partnerem jest stacja TVP Sport, która nie tylko pokazuje wszystkie mecze Polaków, ale po prostu wszystkie najważniejsze spotkania turnieju, a przy okazji lubią Marcina Żewłakowa, Jacka Kurowskiego czy Szymona Borczucha, WP SportoweFakty będą dla nich pierwszym wyborem. Wybredny jestem. A dla mnie by były.
Michał Kołodziejczyk, redaktor naczelny WP SportoweFakty