Kamil Glik: Wreszcie zaczyna się wielka gra

 Redakcja
Redakcja

A jak przyjęli pomysł na wydanie książki koledzy z reprezentacji Polski?

- Próbowali się dowiedzieć, co w niej jest, ale nie pytali czy są wątki im poświęcone. Zresztą, to nie jest historia o moich kolegach, ale o mnie.

Jaki jest twój sposób na odcięcie się od tego całego zamieszania, które towarzyszy reprezentacji Polski od momentu rozpoczęcia zgrupowania w Juracie, przez Arłamów i kolejne etapy przygotowań do Euro 2016? Czyżby właśnie czytanie książek?

- Między innymi. Ostatnio na przykład przeczytałem autobiografię Darka Michalczewskiego oraz historię Grześka Króla. Zresztą książki poświęcone sportowcom bardzo sobie cenię. Inna sprawa, że jak w Arłamowie mieliśmy po dwa treningi dziennie, to tego wolnego czasu wbrew pozorom dużo nie było. Trening, odnowa, odpoczynek, znów trening. W hotelu mieliśmy świetne warunki, dużo atrakcji, ale po pierwszych trzech dniach nie wiedziałem nawet, gdzie i co się znajduje, ze względu właśnie na napięty harmonogram przygotowań.

Jeszcze w Arłamowie powiedziałeś, że wolałabyś, by mecz z Irlandią był za dwa dni, a nie za kilkanaście. To odczucie całej drużyny?

- Myślę, że tak. Każdy chce wyjść, kopnąć pierwszy raz piłkę, już mieć to za sobą - tę niepewność i oczekiwanie. Każdy chciałby po prostu jak najszybciej wziąć wszystko w swoje ręce. Oczywiście jestem świadom tego, że to uproszczenie, bo bez solidnego okresu przygotowawczego i meczów sparingowych nie da się tak po prostu zagrać w mistrzostwach.

Byłeś gotowy na to, że w kadrze nie znajdzie się miejsce dla Łukasza Szukały, z którym niemalże przez całe kwalifikacje francuskich mistrzostw Europy grałeś w parze na środku obrony?

- Jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiałem. Łukasz w Turcji miał cięższy moment, grał bardzo mało, trener na pewno z nim rozmawiał i zakładam, że przekazał informację o braku powołania kilka dni przed poinformowaniem o swoich wyborach opinii publicznej. Tyle.

Przed którym z polskich obrońców widziałbyś przyszłość w wielkim klubie europejskim. Kiedyś mówiono, że materiałem na takiego stopera jest Marcin Kamiński, tymczasem jego rozwój jakby wyhamował.

- Pamiętam jak mówiono o Marcinie jako obrońcy, który przez lata może decydować o reprezentacji, wokół którego będzie się nawet budować zespół. Wyszło inaczej, ale to Marcin podejmował decyzje, nikt za niego.

Michał Pazdan? Czy nie brakuje mu trochę wzrostu?

- Bez przesady. Znam wielu niższych obrońców grających w bardzo dobrych klubach. To nie reguła, że zawodnik na środku obrony musi być wieżowcem.

A ty wolisz grać z dużymi czy małymi?

- Grałem z różnymi. W eliminacjach choćby z wysokim Szukałą, a kończyliśmy przecież w parze z Michałem Pazdanem. Ale także z Bartkiem Salamonem, a we wcześniejszych eliminacjach choćby z Marcinem Wasilewskim.

Odchodzisz czy zostajesz w Torino? Wiemy, że teraz jest czas na Euro, ale nie da się od tego tematu uciec.

- Nie da się, zgadzam się. Ja jestem jednak taką osobą, która na pewne tematy patrzy z dystansu. I tak jest w tym przypadku. Ludzie, z którymi współpracuję prowadzą tę sprawę, ode mnie tu niewiele zależy, więc spokojnie czekam na rozwój wypadków. Nie chcę sobie tym zawracać głowy, bo w gruncie rzeczy niezbyt dużo by to zmieniło. A jeśli nawet - to tylko na gorsze.

Ale ku jakiej opcji się skłaniasz? Na pewno opuścisz Turyn? Nie brakuje informacji, że tak, nie wiadomo tylko dokąd się przeniesiesz.

- Nie wiem. Jeśli dzisiaj powiem, że chcę odejść, a na koniec okaże się, iż zostaję, byłbym w jakimś stopniu zawiedziony. I odwrotnie, powiem, że chcę zostać, a przyjdzie super oferta - i co, miałbym z niej nie skorzystać?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×