Mając w drużynie takiego piłkarza jak Robert Lewandowski, można urosnąć. I nie chodzi wcale o to, że Lewandowski strzeli kilka goli i na jego plecach wjedzie się przynajmniej do ćwierćfinału. Lewandowski może skupić uwagę przeciwników i zrobić dużo miejsca kolegom.
W niedzielnym meczu z Irlandią Północną najwięcej skorzystać mógł na tym Arkadiusz Milik. Na samym początku meczu nie trafił w piłkę prawą nogą, później strzelił bardzo niemrawo, by w 39. minucie zmarnować okazję, której nie miał prawa zmarnować. Łukasz Piszczek przedarł się prawą stroną boiska, Bartosz Kapustka pięknie przepuścił piłkę, a Milik nawet nie trafił w bramkę. Na przerwę schodził do szatni szukając drobnych na boisku, ze spuszczoną głową.
Podniósł ją i to wysoko po sześciu minutach drugiej części gry, gdy dostał piękne podanie od Jakuba Błaszczykowskiego i zrobił to, co do niego należało - pokonał Michaela McGoverna dając Polsce prowadzenie. To był mecz, który musieliśmy wygrać i w końcu to zrobiliśmy. Nie będzie szukania winy w braku szczęścia, wykończenia akcji czy złym przygotowaniu fizycznym. Wygraliśmy pierwsze inauguracyjne spotkanie na wielkim turnieju od 1974 roku. Przełamaliśmy się, gramy dalej. Przy dobrych wiatrach wynik z Nicei może nam nawet dać awans z grupy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Sukces na Euro szansą na zjednoczenie Francji?
Przez całe spotkanie Polacy grali pewnie siebie. Wiedzieli, że będą musieli prowadzić grę, że wystąpią w roli profesorów. Poradzili sobie, nikt nie musi powtarzać, że lubimy grać z kontry, a atak pozycyjny zostawiamy lepszym drużynom. Otóż umiemy już i jedno, i drugie. Polacy popędzali rywali do szybszej gry już po 20 minutach.
Irlandczycy z Północy być może są najsłabszym finalistą Euro. Niby nie przegrali dwunastu spotkań z rzędu, jednak w Nicei nie mieli kibicom do zaoferowania niczego poza walecznością. Nasza defensywa, w poprzednich meczach wydawało się momentami nieszczelna i elektryczna, tym razem nie miała wiele pracy, bo piłki zatrzymywały się w środkowej części boiska. Trener Michael O'Neill postawił na defensywę i jego defensywni gracze bardzo długo nie potrafili stworzyć choćby jednej okazji pod bramką Wojciecha Szczęsnego.
To, że Szczęsny wygrał walkę o miejsce między słupkami, to dla tych, którzy oglądali treningi na ostatnich zgrupowaniach, żadna niespodzianka. Bramkarz Romy podziękował trenerowi za zaufanie w 71. minucie łapiąc piłkę po najgroźniejszej akcji rywali w wykonaniu Conor Washington. Polski bramkarz nie miał jednak rąk pełnych roboty. Może mówić o odrobinie szczęścia, kiedy w doliczonym czasie gry staranował Łukasza Piszczka i nie utrzymał piłki.
Dużo większym zaskoczeniem niż obecność Szczęsnego w pierwszym składzie było to, że Adam Nawałka znalazł w sobie tak dużo odwagi, by postawić na 19-letniego Bartosza Kapustkę. Piłkarz Cracovii skorzystał na tym, że Kamil Grosicki nie zdążył wyleczyć kontuzji kostki i nie był gotowy na 90. minut gry. Kapustka zagrał świetnie, tak jakby pykał o ścianę z kumplami pod blokiem, a nie debiutował na wielkim turnieju. Kapustka wyłączył układ nerwowy, kreował, o tym, że jest szybki jak wiatr, wiadomo było już wcześniej. Kiedy Kamil Grosicki wszedł w końcówce meczu, zmienił Błaszczykowskiego, Kapustka grał prawie do końca. Zszedł chyba tylko dlatego, żeby dostać owację na stojąco. Na Twitterze pochwalił go nawet Gary Lineker.
Irlandczycy obudzili się dwadzieścia minut przed ostatnim gwizdkiem, O'Neill postawił na wysoki pressing. Jego piłkarze - na ostrą grę. Fakt, Lewandowski nie strzelił gola, ale to ile się naharował w kreowaniu akcji i po faulach przeciwników. pomogło całej drużynie. Trener Irlandczyków mówił o Lewandowskim, że jest dla Polaków talizmanem. Irlandczycy chcieli mu się przyglądać z bliska. Był jak magnes, ściągał kilku przeciwników. Powinniśmy wygrać, ale kolejną dobrą okazję zmarnował Milik, a strzał Grzegorza Krychowiaka minął słupek i centymetry.
"Lewy" przyciągnął też pierwsze zwycięstwo reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy. Do tej pory nie potrafiliśmy rozstrzygnąć na własną korzyść żadnego z sześciu spotkań. W Nicei zrobiliśmy pierwszy krok - nie pomógł nam deszcz, czerwona kartka dla rywala czy szczęśliwy rzut karny. Nie, zrobiliśmy to z zimną krwią, zaprogramowani na sukces.
Polacy od razu po meczu polecieli do ośrodka w La Baule. Zrobili, co do nich należało, w niezłym stylu. Teraz spokojnie można przygotowywać się do czwartkowego meczu z Niemcami
Polska - Irlandia Północna 1:0 (0:0)
1:0: Milik 51'
Składy Polska: Wojciech Szczęsny, Łukasz Piszczek, Michał Pazdan, Kamil Glik, Artur Jędrzejczyk - Jakub Błaszczykowski (80. Kamil Grosicki), Krzysztof Mączyński (78. Tomasz Jodłowiec), Grzegorz Krychowiak, Bartosz Kapustka (88. Sławomir Peszko) - Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski
Irlandia Pólnocna: Michael McGovern - Conor McLoughlin, Craig Cathcart, Jonny Evans, Gareth McAuley, Shane Ferguson (66. Conor Washington) - Paddy McNair (46. Stuart Dallas), Olivier Norwood, Steven Davis, Chris Baird (76. Jamie Ward) - Kyle Lafferty
Sędziował: Ovidiu Hategan (Rumunia)
Żółte kartki: Kapustka, Piszczek - Cathcart
Widzów: 35 000
Michał Kołodziejczyk z Nicei