WP SportoweFakty: To był pański mecz życia?
Hannes Halldorsson: - Nie, grałem lepsze, ale na pewno ten może być najbardziej pamiętnym. To pierwszy mecz na mistrzostwach Europy, osiągnęliśmy dobry wynik w spotkaniu z zespołem, gdzie gra być może najlepszy piłkarz świata.
Świetnie rozpoczął pan mecz od interwencji przy strzale Naniego. Trener Portugalczyków powiedział: "Bramkarz pewnie nawet nie wie, jak to obronił". Wie pan?
- Jasne, zobaczyłem, że piłka leci do bramki, więc wyciągnąłem lewą nogę. Świadomie.
Od początku ostro walczyliście z Ronaldo, chcieliście go wyłączyć z gry?
- Nigdy nie robimy takich rzeczy, żeby kogoś wyeliminować w brutalny sposób. To nie jest nasz sposób myślenia. My chcemy jedynie być lepsi i w ten sposób irytować piłkarza.
Cristiano powiedział, że macie małą mentalność.
- Słucham? Że niby my?
Że zawsze się bronicie i nic nie wygracie.
- To z jego strony brak szacunku do tego, co zrobiliśmy jako drużyna i co osiągnęliśmy. Jesteśmy tu, zabieramy punkt Portugalii. To drużyna, która ma z czego wybierać, ma kilka milionów ludzi, my mamy trochę ponad 300 tysięcy. Myślę, że nie może się z tym pogodzić, że stracił punkty z Islandią i tyle.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Maciej Żurawski prognozuje wynik meczu z Niemcami
W obecnym turnieju do kolejnej rundy przechodzi aż 16 drużyn, to chyba dla was dobra wiadomość.
- Tak, jasne. To byłoby fenomenalne. Dlatego trzeba docenić ten punkt. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie osiągnąć dobry wynik przeciwko każdej drużynie. I robimy to tak, jak potrafimy, nawet jeśli Cristiano Ronaldo się to nie podoba. Dobrze bronimy, jesteśmy zorganizowani i dzięki temu mamy szansę nawiązać rywalizację z czołowymi zespołami. A więc jak to mówią "Sky is the limit", wszystko możliwe.
Wie pan, że na trybunach było prawie 3 procent populacji Islandii?
- Tak, to niesamowita historia, jak reagowali, jak nam pomagali.
A wy macie poczucie, że tworzycie historię?
- Zdecydowanie. Sam awans był pisaniem historii, a teraz to trwa.
Ten mecz przebije spotkanie z Holandią z eliminacji?
- Oj, nie wiem. Z Portugalią tylko zremisowaliśmy, z Holandią wygraliśmy. To było na pewno do dziś najlepsze spotkanie w mojej karierze. Ale mam nadzieję, że teraz będzie więcej tych meczów.
Co takiego się stało, że Islandia z jednej ze słabszych europejskich drużyn stała się znaczącym graczem.
- To musielibyśmy dłużej pogadać, ale po prostu są świetni trenerzy, zawodnicy z bardzo dobrą mentalnością. I do tego dochodzi cała infrastruktura, dobrzy szkoleniowcy młodzieży. To wszystko dało efekty.
Lars Lagerback czy Heimir Hallgrimsson nie chcą nigdy wyróżniać indywidualnych graczy.
- I bardzo dobrze, bo naszą siłą jest jedność, współpraca. Inaczej nie mamy szans na rywalizację z wielkimi zespołami. Jeśli popatrzysz po nazwiskach, po prostu nie możesz z nimi rywalizować "na papierze".
Jak się pracuje na coś takiego?
- Tutaj nie ma recepty. Po prostu musi przyjść. Trener nie może po prostu zainstalować "atmosfery". Czasem tak jest, że jest fantastyczna grupa, gdzie jeden chce walczyć za drugiego. I tak jest teraz z nami od czterech lat. I to jest fantastyczne. I to była jedyna droga, żeby powstrzymać Portugalię.
Rozmawiał Marek Wawrzynowski w Saint Etienne