- Mimo że mecz długo nie układał się po naszej myśli, to po przerwie bardziej przycisnęliśmy rywala i ponownie nasze starania przyniosły skutek. Jestem z tego zadowolony - mówił po środowym meczu francuski pomocnik.
Payet znów zachwycił. 29-latek był liderem ekipy Didiera Deschampsa. Swoim kolegom stworzył aż sześć dogodnych sytuacji, a sam w doliczonym czasie dobił rywala, zdobywając drugą bramkę. Nic dziwnego, że drugi raz na Euro wybrany został najlepszym zawodnikiem meczu.
- Po raz kolejny zrobiłem różnicę - stwierdził nieskromnie, dodając, że sporo siły daje mu wsparcie kibiców z Reunionu, wyspy na której się urodził. - Od dłuższego czasu wiem, że kibice na mojej wyspie stoją za mną murem i gorąco dopingują Les Blues. Wszyscy tam są dumni, że Francja awansowała do 1/8 finału.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Nawałka może zmienić strategię na mecz z Niemcami. Dziennikarze tak widzą "11"
Środowe spotkanie z Albanią miało też dla Payeta specjalne znaczenie ze względu na miejsce, gdzie było rozgrywane. W Marsylii francuski pomocnik spędził dwa lata przed przeprowadzką do Anglii i West Hamu United.
- Powrót na Velodrome był dla mnie czymś wyjątkowym. Moment zdobycia bramki na stadionie mojego byłego klubu zapamiętam jako bardzo emocjonalne przeżycie - zakończył.