Ze względu na dwie żółte kartki, w meczu ze Szwajcarią nie zagra Bartosz Kapustka. - Musimy się zgodzić co do faktów, że nie jest to siła napędowa reprezentacji. To chłopiec, który może zawsze pomóc, a nie zaszkodzić. Nie jest jednak osobą dominującą w reprezentacji - ocenił Wojciech Łazarek, selekcjoner reprezentacji Polski z lat 1986-89.
- W tej kadrze decyduje silny kolektyw i gra zespołowa. Brak Bartosza Kapustki nie będzie więc rażącym osłabieniem. Każdy, kto kandyduje do zespołu, a nie może grać z powodu urazów, mikrourazów, czy kartek, jest jednak zawsze psychicznym osłabieniem dla trenera - dodał Łazarek.
Wszystko wskazuje na to, że pozycja Kamila Grosickiego i Jakuba Błaszczykowskiego jest niezagrożona. - Też tak przypuszczam, ale nie chciałbym się wymądrzać. Trenerzy znają zespół najlepiej. Niekiedy widzą sekundowe odruchy na treningach, patrzą kto jak się zachowuje i w jakiej znajduje się dyspozycji. Sztab żyje w symbiozie z zawodnikami i wie jakie wartości przydadzą się na konkretnego przeciwnika. Już w lutym mówiłem, że wejdziemy do półfinału. To moje minimum oceniając wartość drużyny - stwierdził doświadczony szkoleniowiec.
Mówi się, że w swojej drabince Polska ma autostradę do czołowych miejsc. - Sami utorowaliśmy sobie drogę poprzez nasze wyniki i postawę. Pięknie by było, gdyby teraz zadecydowała suma ogólnych umiejętności. Obawiam się Szwajcarii tylko dlatego, gdyż graliśmy w grupie niesłychanie ambitnie i nie oszczędzaliśmy się pod względem motorycznym. Każdy dawał z siebie wszystko i dużo to kosztowało. Z Ukrainą wybitnie nam nie szło, ale wygrała mądrość taktyczna i siła drużyny. Mam nadzieję, że Szwajcarzy nas jednak nie zaskoczą - zakończył Wojciech Łazarek.
ZOBACZ WIDEO: To dlatego Lewandowski i Milik stracili skuteczność na Euro 2016