Na ten pojedynek - przynajmniej jeśli chodzi o sobotę - piłkarska Europa ostrzyła sobie zęby najbardziej. Oczekiwania się jednak nie spełniły. Pierwsza połowa zawiodła na całej linii. Nie obejrzeliśmy w niej ani jednego celnego strzału. Częściej w posiadaniu piłki byli Chorwaci, tyle że nie wynikało z tego absolutnie nic. W 30. minucie nieźle szarżował wprawdzie Ivan Perisić, ale po jego uderzeniu piłka zatrzymała się tylko na bocznej siatce. Po drugiej stronie warta odnotowania była jedynie niecelna główka Pepe po rzucie wolnym.
Kibice na stadionie w Lens liczyli zapewne, że lepszym widowiskiem zostaną uraczeni po przerwie. Nic z tych rzeczy! Nie błyszczał Luka Modrić, nie błyszczał Cristiano Ronaldo, a na boisku wciąż oglądaliśmy nader ostrożne poczynania obu drużyn - tak jakby od początku były one nastawione na jeden wypad i wcale nie bały się dogrywki bądź rzutów karnych.
Pierwsi zaatakowali Chorwaci, lecz ich celowniki były kompletnie rozregulowane. W 53. minucie mocnym strzałem chybił Perisić, dziewięć minut później precyzji zabrakło też Domagojowi Vidzie, mimo że dośrodkowanie Darijo Srny z rzutu wolnego było wymierzone znakomicie.
Portugalczycy odpowiedzieli na te próby i zapachniało nawet rzutem karnym. W 64. minucie Nani wystartował do zagrania za plecy obrońców, strzału jednak nie oddał, został natomiast ewidentnie kopnięty przez Ivana Strinicia. Carlos Velasco Carballo nie użył gwizdka, choć wydawało się, że miał pełne podstawy do wskazania na "wapno".
Te sytuacje można jednak nazwać incydentami, bo ogólny obraz gry wciąż był zatrważający. Oba zespoły - naszpikowane przecież gwiazdami światowego futbolu - prezentowały się zawstydzająco słabo. Momentami miały kłopoty nawet z wymienieniem kilku celnych podań, o podjęciu jakiegokolwiek ryzyka w ofensywie nie wspominając.
Minuty mijały, zakończył się czas regulaminowy, przełomu nie przynosiła też dogrywka i wszyscy na stadionie w Lens nastawiali się już na rzuty karne. Do tych jednak ostatecznie nie doszło! W samej końcówce Chorwaci się poderwali i ruszyli do przodu, co zaowocowało minimalnymi pudłami Vidy i Perisicia. Ten pierwszy nie wykorzystał błędu Rui Patricio, który się potknął, i uderzył tuż nad poprzeczką, natomiast zawodnik Interu Mediolan w zamieszaniu główkował w słupek.
Ten szalony zryw okazał się jednak taktyczną katastrofą ekipy z Bałkanów, bo nadziała się ona na kontrę i właśnie po niej padł decydujący gol! Akcję rozprowadził Renato Sanches, po chwili strzał z ostrego kąta oddał Ronaldo, a Danijel Subasić sparował piłkę wprost do Ricardo Quaresmy, który dopełnił formalności na pustą bramkę. Szokujący rozwój wypadków, a podopieczni Ante Cacicia mogą sobie pluć w brodę. Odkryli się w najmniej odpowiednim momencie i zostali za to surowo skarceni.
Portugalia odniosła pierwsze zwycięstwo w turnieju (fazę grupową zakończyła z kompletem remisów), a w przyszły czwartek stanie naprzeciw Polski w ćwierćfinale. Szanse będą wyrównane, bo zespół Fernando Santosa - tak jak Biało-Czerwoni - ma w nogach 120 minut.
Chorwacja - Portugalia 0:1 (0:0, 0:0, 0:0)
0:1 - Ricardo Quaresma 117'
Składy:
Chorwacja: Danijel Subasić - Darijo Srna, Vedran Corluka (120' Andrej Kramarić), Domagoj Vida, Ivan Strinić, Luka Modrić, Milan Badelj, Marcelo Brozović, Ivan Rakitić (110' Marko Pjaca), Ivan Perisić, Mario Mandzukić (88' Nikola Kalinić).
Portugalia: Rui Patricio - Cedric Soares, Pepe, Jose Fonte, Raphael Guerreiro, Joao Mario (87' Ricardo Quaresma), Adrien Silva (108' Danilo Pereira), William Carvalho, Andre Gomes (50' Renato Sanches), Nani, Cristiano Ronaldo.
Żółta kartka: William Carvalho (Portugalia).
Sędzia: Carlos Velasco Carballo (Hiszpania).
ZOBACZ WIDEO Jan Nowicki po wielkim triumfie Polaków: Sport ma sakramencką ilość dramatu