- 50 na 50 - tak moim zdaniem rozkładają się szanse obu ekip. Liczę, że, tak jak każda drużyna, która chce osiągnąć duży sukces, będziemy się w kolejnych meczach rozkręcać, zwłaszcza że dotychczasowe występy poniekąd na to wskazują - powiedział WP SportoweFakty Andrzej Zamilski.
Były selekcjoner kadry młodzieżowej, a także asystent Leo Beenhakkera w pierwszej reprezentacji, uważa, że czas najwyższy na przebudzenie naszych napastników. - Robert Lewandowski na razie wniósł do tego turnieju mało, tymczasem teraz czeka go wielki pojedynek z Cristiano Ronaldo. Nie deprecjonuję jego wkładu w dotychczasowe sukcesy zespołu, bo na pewno absorbował obrońców. Jednak nie robił tego, na co wszyscy czekają w pierwszej kolejności. Mam nadzieję, że wreszcie zobaczymy jego bramkę, choćby w dogrywce, która jest dość prawdopodobna - wyraził nadzieję.
Zamilski obawia się, że jeśli atak nie pokaże lepszej skuteczności niż w poprzednich spotkaniach, to nasz wspaniały sen na Euro 2016 może się zakończyć. - Myślę, że nie uda nam się utrzymać zerowego konta, dlatego musimy coś strzelić. Portugalia jest mimo wszystko na tyle silnym przeciwnikiem, że ciężko zakładać, iż nie zdobędzie ani jednego gola. Poza tym nie możemy ciągle bazować na interwencjach Łukasza Fabiańskiego, dobrej grze obronnej, albo liczyć, że znów uratuje nas Jakub Błaszczykowski. Dotąd szczęście było przy nas, jednak nie jesteśmy drużyną, która gra perfekcyjnie. W każdym spotkaniu mamy momenty kryzysowe, zwłaszcza w drugich połowach. Nie gramy tak równo jak np. Włosi. Dlatego postawa ataku może być czynnikiem kluczowym - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016: Andrzej Juskowiak: Portugalczycy obawiają się Polaków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}