Euro 2016: Kamil Glik: Nie musimy się wstydzić. Teraz będziemy faworytami

PAP/EPA / MOHAMED MESSARA
PAP/EPA / MOHAMED MESSARA

- Zapowiadaliśmy przed mistrzostwami, że chcielibyśmy wrócić do Polski tak, żeby ludzie nie musieli się za nas wstydzić. I myślę, że to się udało - powiedział po meczu z Portugalią Kamil Glik, lider naszej defensywy.

WP SportoweFakty: Większość zawodników chyba jest rozczarowanych, tym bardziej, że Portugalia nie wydawała się lepsza od Szwajcarii.

Kamil Glik: - Mecz meczowi jest nierówny, Portugalia może zajdzie nawet do finału. Dla mnie poziom trudności od początku jest bardzo wyrównany. Do każdego trzeba podejść bardzo poważnie, wszystkie mecze są "na styku". Tak samo mecz z Irlandią Północną był bardzo ciężki.

Jakie uczucie przeważa: rozczarowanie czy duma?

- Nie wiem czy duma, ale na pewno możemy być zadowoleni z turnieju. Stanęliśmy na wysokości zadania. Zapowiadaliśmy przed mistrzostwami, że chcielibyśmy wrócić do Polski tak, żeby ludzie nie musieli się za nas wstydzić. I myślę, że to się udało. Są oczywiście mieszane uczucia. Na pewno nie jest fajnie odpaść, zawsze to boli. Ale też mamy świadomość że to nasz trzeci turniej, wcześniej nie wygraliśmy meczu na mistrzostwach Europy a teraz prawie doszliśmy do półfinału. Także raczej są pozytywne odczucia.

Przed turniejem było sporo obaw co do linii defensywnej, tymczasem para Glik - Pazdan była objawieniem. Jak to się stało?

- To mozolna, czasem ciężka, nudna praca. Przesuwanie i tak dalej. Codzienne powtarzanie rzeczy, które czasem trenują juniorzy.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016: Polska - Portugalia: zobacz animacje goli (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Czuje pan, że jeszcze się poprawia?

- Tak, w piłce zawsze można się rozwinąć. Teraz wchodzę w najlepszy wiek dla obrońcy, z roku na rok jest lepiej, w klubie i w reprezentacji.

Ten turniej to ogromny bagaż doświadczeń.

- Zdecydowanie, nie tylko dla mnie. Mieliśmy sporo debiutantów. Bardzo nam to pomoże. Schody się teraz zaczną, bo będzie się od nas oczekiwać dużo więcej w eliminacjach do kolejnego turnieju. W większości meczów będziemy teraz faworytami i będzie się od nas oczekiwać zwycięstw.

Przeciwnicy będą was inaczej traktować?

- Myślę, że tak. To, w jaki sposób awansowaliśmy trochę na pewno zmieniło postrzeganie naszego zespołu. Ten turniej na pewno wszystkich utwierdził w przekonaniu, że nie jesteśmy już taką drużyną jaką byliśmy cztery lata temu.

Jak grało się przeciwko Cristiano Ronaldo? Chyba kosztowało was to sporo siły.

- Dla mnie osobiście nie był to bardziej uciążliwy mecz. Starałem się podejść do tego, jak do każdego fajnego meczu. Raczej dobrze się asekurowaliśmy.

Wracając do duetu obrońców, to był wasz perfekcyjny turniej? Jedną bramkę straciliśmy po strzale życia Shaqiriego, drugą po rykoszecie.

- Nie, bo jednak straciliśmy bramki. Fajnie, że nie przegraliśmy żadnego meczu w tym turnieju. Ale myślę, że nasz występ, jak i całej drużyny, był poprawny.

Dziś wszyscy podkreślają słowo "drużyna", stawia się ją wyżej niż indywidualne gwiazdy.

- Dla mnie zawsze tak było, nigdy nikogo nie obwiniałem, brałem wszystko na zespół.

Ta drużyna rośnie?

- Oczekiwania będą większe, ale w piłce nie ma limitów, zawsze można iść do przodu.

To najlepszy polski zespół od 30 lat?

- Mnie wtedy jeszcze na świecie nie było, ale na pewno jest to najlepsza polska reprezentacja w jakiej grałem.

Rozmawiali Michał Kołodziejczyk i Marek Wawrzynowski w Marsylii

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Kamil Kosowski ocenia spotkanie Polska - Portugalia. "Brzydki i słaby mecz"

Źródło artykułu: