Nie przegraliście na Euro meczu, a musicie wracać do domu. Boli?
Arkadiusz Milik: To paradoks, że odpadamy, chociaż w żadnym meczu nie byliśmy gorsi od przeciwników. Stało się. Można być zadowolonym z naszej gry przeciwko Portugalii, z tego jak kreowaliśmy sytuacje w pierwszej połowie. Żal jednak jest mocny, bo - z całym szacunkiem - nasi przeciwnicy byli do ogrania. Może paręnaście lat temu spuścilibyśmy głowy i stwierdzili, że Portugalczycy byli poza naszym zasięgiem. Teraz myślimy inaczej, odpadamy, bo decydowały rzuty karne, czyli loteria.
Ćwierćfinał to sukces?
- Na gorąco: odczuwam niedosyt. Z drugiej strony: dumę. Przecież na mistrzostwach Europy nigdy nie zaszliśmy tak daleko.
Szybko strzeliliście gola, ale czy nie za łatwo pozwoliliście rywalom wyrównać?
- Ciężko powiedzieć, Portugalczycy bardzo dobrze rozegrali akcję. Szybko odegrali do środka, z pierwszej piłki, nie zdążyliśmy z blokiem, później jeszcze rykoszet, dużo przypadku. W drugiej połowie Cristiano Ronaldo zmarnował doskonałą okazję na gola, ale my też mieliśmy swoje szanse. Możemy teraz gdybać. Jestem dumny, że grałem dla tej reprezentacji, z orzełkiem na piersi, dla Polski i dla kolegów z drużyny. Tworzymy naprawdę fajną grupę, cały czas się rozwijamy, idziemy do przodu w swoich klubach, co sprawia, że jesteśmy silniejsi jako reprezentacja. Miejmy nadzieję, że doświadczenia z Euro przełożymy teraz na eliminacje mundialu.
Czujecie, że to dopiero początek waszej przygody?
- Tak, jeszcze nic wielkiego nie osiągnęliśmy. Ćwierćfinał Euro możemy uważać, za nadzieję na coś więcej. Mam nadzieję, że na mistrzostwach świata w Rosji będziemy dużo silniejsi.
Notował w Marsylii
Michał Kołodziejczyk
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Kamil Kosowski ocenia spotkanie Polska - Portugalia. "Brzydki i słaby mecz"