W tym artykule dowiesz się o:
W 2000 roku na boiskach Belgii i Holandii odbył się być może najlepszy turniej w historii mistrzostw Europy. EURO 2000 przeszło do historii jako impreza, w której padło najwięcej bramek i było mnóstwo emocji, przede wszystkim w niezapomnianym finale pomiędzy Francją i Włochami.
Licząc na to, że zbliżające się Euro 2016 przebije tamten turniej, przypomnijmy największe gwiazdy i najbardziej pamiętne momenty sprzed 16 lat.
Niezapomniane mecze
Podczas EURO 2000 byliśmy świadkami wielu pamiętnych meczów, w których padały piękne bramki, a sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie.
Przede wszystkim trzeba przypomnieć spotkanie Anglii z Portugalią. Synowie Albionu po 18 minutach prowadzili już 2:0, jednak za wcześnie uwierzyli w łatwy triumf. Cudowne trafienia Luisa Figo i Joao Pinto, a potem strzał Nuno Gomesa przesądziły jednak o zwycięstwie ekipy prowadzonej przez Humberto Coelho.
Aż w dwóch niezwykłych spotkaniach podczas EURO 2000 brała udział reprezentacja Jugosławii. W pierwszym swoim meczu na turnieju przegrywali ze Słowenią już 0:3, ale w ciągu dziewięciu minut zdołali doprowadzić do remisu!
Z kolei w trzeciej serii gier stoczyli wspaniały bój z Hiszpanią, w którym do 90. minuty prowadzili 3:2. W doliczonym czasie gry stracili jednak dwa gole, ale mimo wszystko udało im się awansować do ćwierćfinału.
Klęska mistrzów Europy
Na boiskach Belgii i Holandii reprezentacja Niemiec broniła tytułu wywalczonego cztery lata wcześniej w Anglii. Tym razem ME były dla naszych zachodnich sąsiadów katastrofą.
Podopieczni Ericha Ribbecka najpierw zremisowali z Rumunią, a potem przegrali z Anglią i Portugalią i zajęli ostatnie miejsce w grupie. Na drużynę spadła fala krytyki.
Był to przełomowy moment dla niemieckiego futbolu. Po EURO 2000 przeprowadzono reformy, m.in. wprowadzono nowy system szkolenia piłkarzy, który zaowocował wynalezieniem i wychowaniem takich zawodników, jak m.in. Mario Goetze.
Patrick Kluivert na szczycie
W 1995 roku, gdy strzelił zwycięskiego gola dla Ajaksu Amsterdam w finale Ligi Mistrzów, został okrzyknięty objawieniem holenderskiego futbolu, jednak potrzebował aż pięciu lat by dostać się na sam szczyt futbolu.
EURO 2000 było turniejem życia dla Patricka Kluiverta. Holenderski napastnik imponował skutecznością i został (wraz z Savo Miloseviciem) królem strzelców imprezy z dorobkiem 5 bramek.
Jego popisem był ćwierćfinał z Jugosławią (6:1), w którym popisał się hat-trickiem. Nigdy później nie rozegrał już tak udanej imprezy - w 2002 roku Holandia nie zakwalifikowała się do MŚ, a podczas EURO 2004 był jedynie rezerwowym.
Dramat Raula Gonzaleza
Choć dla Realu Madryt strzelił w karierze klubowej ponad 300 bramek, to nigdy nie zdołał przełożyć tej skuteczności na kadrę. Dla Raula Gonzaleza reprezentacyjna kariera to pasmo porażek.
W 2000 roku snajper był w wielkiej formie i na mistrzostwach Europy miał poprowadzić Hiszpanię do medalu. W ćwierćfinale La Roja mierzyła się z Francją.
W 90. minucie, przy prowadzeniu Trójkolorowych 2:1, sędzia podyktował rzut karny dla podopiecznych Jose Antonio Camacho. Do piłki podszedł Raul, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką.
"Raul, coś ty zrobił?!" - pytał z niedowierzaniem komentator TVP Andrzej Zydorowicz, a wtórowało mu pół Europy.
Koszmar reprezentacji Holandii
To miał być turniej Pomarańczowych. Na własnym terenie reprezentacja Holandii miała nawiązać do czasów Marco van Bastena i Ruuda Gullita i zdobyć mistrzostwo Europy.
Po rozgromieniu Jugosławii w ćwierćfinale (6:1) wydawało się, że nikt ich nie zatrzyma. W półfinale trafili jednak na Włochów.
Gdy w 34. minucie czerwoną kartkę zobaczył Gianluca Zambrotta, a kilka minut później sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy, wydawało się, że jest po wszystkim. "11" nie wykorzystał jednak Frank de Boer.
W dogrywce znów arbiter wskazał na "wapno", jednak tym razem pomylił się Patrick Kluivert. Doszło do serii rzutów karnych, w których Holendrzy mylili się raz za razem i odpadli z turnieju, a widok płaczących kibiców na stałe wbił się w pamięć telewidzów.
Samo spotkanie, pełne nie tylko dramaturgii, ale i pięknych akcji i podbramkowych sytuacji przeszło do historii jako jedno z najlepszych w historii finałów ME.
Niespodziewany bohater między słupkami
Wspomniany wcześniej płacz holenderskich kibiców wywołał właśnie on. Francesco Toldo w półfinale EURO 2000 bronił jak natchniony - obronił jeden rzut karny w regulaminowym czasie gry, a potem to samo dwa razy powtórzył w serii "11"!
Bramkarz Fiorentiny znalazł się na ustach wszystkich kibiców i został bohaterem Italii. Co ciekawe, do podstawowej "11" trafił tylko na skutek nieszczęścia Gianluigiego Buffona, który na kilka tygodni przed turniejem doznał poważnej kontuzji.
W finale także robił wiele, by dać swojej drużynie tytuł mistrza Europy, jednak tym razem przechytrzyli go dwaj napastnicy reprezentacji Francji.
Francuscy superrezerwowi i historyczne zwycięstwo
Sylvain Wiltord i David Trezeguet - właśnie daj rezerwowi napastnicy dali reprezentacji Francji tytuł mistrza Europy.
Finał EURO 2000 bardzo długo nie układał się po myśli Trójkolorowych. Nie dość, że wspaniale broni Francesco Toldo, to jeszcze w 55. minucie Włochów na prowadzenie wyprowadził Marcio Delvecchio.
W końcówce Roger Lemmere zdecydował się wprowadzić na boisko Wiltorda i Trezegeut i to był strzał w "11". Najpierw, w ostatnich sekundach meczu ten pierwszy doprowadził do remisu, a w dogrywce złotego gola zdobył Trezeguet i doprowadził Francję do ekstazy.
Nie ma wątpliwości, że było to doskonałe zwieńczenie EURO 2000. Turnieju, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii futbolu.