To już pewne - Arkadiusz Milik nie zagra w dwóch sparingowych meczach reprezentacji Polski (WIĘCEJ TUTAJ) przed EURO 2020 z Rosją (1 czerwca) i Islandią (8 czerwca). Problemy z kolanem snajpera Olympique Marsylia oraz poważna kontuzja Krzysztofa Piątka to duży problem dla Paulo Sousy, który otwiera jednak szansę pozostałym napastnikom przebywającym na zgrupowaniu w Opalenicy.
Kibice regularnie oglądający rozgrywki PKO Ekstraklasy nie mają wątpliwości, że selekcjoner powinien zdecydować się na Jakuba Świerczoka.
Najlepszy napastnik bez korony?
Choć nie został królem strzelców (15 bramek i 3 asysty), nie brakuje opinii że to właśnie on, a nie Tomas Pekhart, jest najlepszym napastnikiem naszej ligi. Niekonwencjonalnym, odważnym, dynamicznym, potrafiącym minąć rywala w polu karnym. No i skutecznym.
ZOBACZ WIDEO: Sousa znalazł idealnego partnera dla Lewandowskiego? "Może mieć duży wpływ na reprezentację"
Gdyby nie on, Piast nie miałby szans walczyć do końca sezonu o europejskie puchary. 28-latek strzelił 39 procent wszystkich bramek drużyny Waldemara Fornalika. To jego gole zapewniały punkty w meczach z Zagłębiem (2:2), Wisłą Kraków (4:3) czy w jesiennym starciu z Legią na Łazienkowskiej (2:2).
To jego indywidualna akcja dała wówczas Piastowi cenny punkt, choć z przebiegu gry się na to nie zanosiło. W Warszawie pokazał dosadnie, że w pojedynkę może zmienić wynik meczu. I to na boisku mistrza Polski.
Jego gra została doceniona choćby przez "Przegląd Sportowy". Wprawdzie na gali PKO Ekstraklasy najlepszym piłkarzem sezonu wybrano Filipa Mladenovicia (Legia), gazeta wskazała właśnie na napastnika Piasta Gliwice. Dodajmy, że na wspomnianej gali Świerczok także był nominowany do nagrody najlepszego napastnika sezonu. Nic dziwnego, skoro trzykrotnie wybierano go piłkarzem miesiąca.
28-latek przeżywa złoty czas. Pochwały, autografy i powołanie na wielki turniej. A jeszcze kilka lat temu wydawało się, że utalentowany i obiecujący napastnik pewnego poziomu nigdy nie przeskoczy.
Kontuzje i problemy z dyscypliną
601 dni. Tyle trwała przerwa w grze Świerczoka spowodowana kontuzjami kolana. Między 10 września 2012 roku a 5 maja 2014 napastnik oglądał mecze tylko z trybun lub z ławki rezerwowych. Najpierw zerwał więzadło krzyżowe przednie w meczu reprezentacji U-21. Gdy wrócił do treningów, kolano znów nie wytrzymało.
Między innymi urazy sprawiły, że Świerczok nie zrobił kariery w 1 FC Kaiserslautern. Trafił tam w wieku 19 lat, nawet szybko zadebiutował w Bundeslidze, jednak wkrótce stracił zaufanie trenera i zaczęły się wypożyczenia do Polski.
Jednak nie tylko kontuzje na długo wykluczyły go z poważnego futbolu. W środowisku głośno było o jego buńczucznym charakterze i problemach w funkcjonowaniu w grupie. Na dodatek miało brakować mu dyscypliny i trzymania sportowego trybu życia. Efekt? W 2016 roku był przeciętnym napastnikiem I-ligowego GKS-u Tychy.
Nagle jednak doszło do metamorfozy. Przez wielu zapomniany piłkarz wziął się za siebie i znów zaczął strzelać gole. Wielka w tym zasługa menedżera Bartłomieja Bolka. - Nakreśliliśmy mu cały plan ratowania kariery, nie dając gwarancji powodzenia. Warunek był jednak taki, że musi całkowicie się podporządkować i zaangażować, nie dyskutować z założeniami, tylko pracować. I to zrealizował. Skończyło się dokładnie tak, jak przewidywałem - ujawniał.
- Nie będę ściemniał - przede wszystkim zacząłem pracować zdecydowanie ciężej niż wcześniej. Mam cel, do którego idę wytyczoną drogą i nie schodzę na boczne ścieżki. Stosuję dietę, korzystam z pomocy psychologa i wszystko w moim życiu jest podporządkowane piłce - mówił nam sam Świerczok w grudniu 2017 roku (WIĘCEJ TUTAJ). Już wtedy wrócił do żywych, będąc najlepszym strzelcem Zagłębia Lubin.
Miejsce obok Lewandowskiego
Jego 16 goli w sezonie 2017/2018 sprawiło, że Łudogorec Razgrad wyłożył za niego okrągły milion euro. W Bułgarii nie zawodził przez dwa sezony - grał w europejskich pucharach, strzelał gole (we wszystkich rozgrywkach 37 bramek), trafił też do reprezentacji Polski prowadzonej przez Adama Nawałkę. Selekcjoner dał mu szansę w trzech meczach towarzyskich przed MŚ 2018, jednak na turniej ostatecznie nie zabrał.
Gdy nowym trenerem Rudogorca został Pavel Vrba, Polak stracił swoją pozycję. Czech nie widział go w swoim zespole, a klub postanowił zwolnić miejsce w drużynie dla kogoś innego. Tak, latem ubiegłego roku, Świerczok trafił do Piasta. Na zasadzie wypożyczenia, które za chwilę się skończy. Co dalej?
Napastnik chce zostać w Polsce, choć sytuacja może ulec zmianie. Choćby przez EURO 2020.
Przez problemy pozostałych napastników Świerczok wcale nie musi być głębokim rezerwowym. Jego pojawienie się w podstawowym składzie na jeden z najbliższych dwóch meczów towarzyskich wcale nie będzie sensacją. Robert Lewandowski potrzebuje partnera w ataku, a napastnik Piasta wydaje się bardzo ciekawą kandydaturą.
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)