To był bardzo ważny sprawdzian przed mistrzostwami Europy. Na stadionie we Wrocławiu podopieczni Paulo Sousy tylko zremisowali z reprezentacją Rosji (1:1). Debiutancką bramkę w kadrze zdobył Jakub Świerczok, który został powołany w miejsce Krzysztofa Piątka.
Portugalczyk poprowadził Biało-Czerwonych dopiero w czwartym spotkaniu. 8 czerwca w Poznaniu Polacy zagrają z Islandią.
We wtorek Sousa postawił w dużej mierze na piłkarzy rezerwowych. - Graliśmy bardzo dobrze do momentu strzelenia gola. Potem cofnęliśmy się zdecydowanie za głęboko. Pozwalaliśmy rywalowi na wyprowadzanie piłki i stwarzanie korytarzy. Rosjanie wykorzystywali przestrzenie pomiędzy cofniętym Krychowiakiem i Klichem a atakiem, to był problem - powiedział tuż po meczu na antenie TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Paulo Sousa gotowy na brak Arkadiusza Milika na początku Euro 2020? "Dał do zrozumienia, że jest duże ryzyko"
- W drugiej połowie wyglądało to lepiej, rywale już nie stwarzali tak dużego zagrożenia. W przerwie przeanalizowaliśmy błędy. Pokazaliśmy zawodnikom, co można zrobić lepiej i poprawić - uzupełnił 50-latek.
O północy minął termin ogłoszenia kadr na Euro 2020. - Piłkarze mogli czuć w nogach trudy tego wymagającego tygodnia. W pewnych momentach po prostu brakowało nam sił. Nie zamierzam wprowadzać żadnych zmian. Odpowiada mi obecna kadra - przekonywał Sousa. Na liście rezerwowej pozostali Radosław Majecki, Kamil Grosicki, Sebastian Szymański i Rafał Augustyniak (więcej TUTAJ).
Turniej rozpocznie się już 11 czerwca. Polska zagra w grupie E ze Słowacją (14 czerwca), Hiszpanią (19 czerwca) oraz Szwecją (23 czerwca).
Czytaj także:
Paulo Sousa ratuje nam piłkarza, nad którym wisiało fatum
To o nim rapował Quebonafide. Teraz Świerczok zachwyca całą Polskę i walczy o życiową szansę