Problem wraca jak bumerang. Puchacz nie dał odpowiedzi

W spotkaniu z Rosją (1:1) znów straciliśmy gola po błędzie piłkarza odpowiadającego za defensywę po lewej stronie boiska. Temat wraca po każdym meczu Biało-Czerwonych z mocnym rywalem.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Tymoteusz Puchacz Newspix / Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz
Zmieniają się nazwiska, zmienia się ustawienie, ale problem trwa od lat. W niemal każdym spotkaniu z mocnym rywalem błędy zawodnika występującego po lewej stronie boiska kosztują nas gola. Tak było za kadencji Jerzego Brzęczka, niewiele zmieniło się po zmianie selekcjonera na Paulo Sousę.

Do tej pory błędy popełniali Arkadiusz Reca czy upychany tam na siłę Bartosz Bereszyński. We wtorkowym meczu z Rosją nie mógł zagrać Maciej Rybus, więc szansę otrzymał Tymoteusz Puchacz. I jego indywidualny błąd kosztował drużynę gola.

AAAa szukam lewego obrońcy

To był naprawdę świetny początek. Spotkanie we Wrocławiu Polacy rozpoczęli znakomicie - wysokim pressingiem zmuszaliśmy rywali do błędów, wychodziliśmy z szybkimi atakami, potrafiliśmy też utrzymać się przy piłce na połowie rywala. I już w czwartej minucie wyszliśmy na prowadzenie po strzale Jakuba Świerczoka.

ZOBACZ WIDEO: Oto co się zmieniło. Były reprezentant porównał Paulo Sousę i Jerzego Brzęczka

I choć po Rosjanach nie widać było pomysłu na zagrożenie naszej bramce, pierwszy poważny błąd zakończył się utratą prowadzenia. I po raz kolejny zawinił nasz lewy obrońca, tym razem debiutujący w kadrze Tymoteusz Puchacz. I choć nie popisał się też Łukasz Fabiański, gol Wiaczesława Karawajewa obciąża sumienie 22-latka.

Były piłkarz Lecha, który od nowego sezonu będzie występował w Unionie Berlin, rozegrał bardzo przeciętne zawody i nie dał gwarancji, że jest gotowy na grę w finałach Euro 2020. A jest bardzo prawdopodobne, że to właśnie jego zobaczymy w tym turnieju w podstawowej "11" Biało-Czerwonych.

A podstawą do odniesienia jakiegokolwiek sukcesu w finałach mistrzostw Europy, o czym przekonało Euro 2016, jest właśnie defensywa.

Brzęczek szukał i nie znalazł

A problemy z lewą obroną mamy od lat. Właściwie to wspomniany turniej we Francji był bardzo przyjemnym przerywnikiem, gdzie zawodnika występującego po tej stronie defensywy nie mieliśmy za co krytykować. Paradoksalnie, na tej pozycji występował... prawonożny środkowy (lub prawy) obrońca, Artur Jędrzejczyk.

I zawodnik Legii Warszawa pozostawał pierwszym wyborem niemal do końca pracy Adama Nawałki, a jego zmiennikiem był Maciej Rybus. Po MŚ w Rosji nastał czas Jerzego Brzęczka, który jednak przez całą swoją kadencję nie rozwiązał problemu z lewym obrońcą.

Bardzo długo Brzęczek uparcie stawiał na niegrającego we Włoszech Arkadiusza Recę, a brak praktyki meczowej był w jego grze aż nadto widoczny. Maciej Rybus grał bardzo mało z powodu kolejnych problemów ze zdrowiem. Gdy w końcu selekcjoner postanowił coś zmienić, postawił na... prawonożnego Bartosza Bereszyńskiego.

Obrońca Sampdorii dyplomatycznie tłumaczył, że będzie grać tam, gdzie wystawi go trener, jednak nie był zachwycony nową pozycją. Naturalne próby przekładania piłki na lepszą nogę sprawiały problemy całej drużynie tak w ataku, jak i w obronie.

Problemy z lewą stroną dało się w jakiś sposób przykryć w spotkaniach ze słabszymi rywalami, jednak ci z wyższej półki obnażali naszą słabość. Wyjazdowe spotkania z Włochami (0:2) i Holandią (0:1) w Lidze Narodów były w wykonaniu Recy i Bereszyńskiego fatalne, obaj popełniali błędy przy bramkach dla rywali.

"Puchacz zagrał bardzo słabo"

Na przełomie roku Brzęczka zwolniono, a zatrudniony Paulo Sousa już na wstępie postanowił zmienić ustawienie drużyny, stawiając w defensywie na trzech środkowych obrońców i dwóch wahadłowych. Z Węgrami (3:3) na lewym skrzydle zagrał Reca i spisał się przeciętnie. Przeciwko Andorze (3:0) i Anglii (1:2) szansę dostał Maciej Rybus i do zachwytów też było daleko.

Wydawało się jednak, że numerem jeden do gry na lewym wahadle na Euro jest zawodnik Lokomotiwu. Ale niestety, na zgrupowanie do Opalenicy Rybus przyjechał z kontuzją i trenuje indywidualnie. Zapytany przed meczem z Rosją o obsadę pozycji Paulo Sousa dał wyraźnie do zrozumienia, że chce mieć tam lewonożnego zawodnika, co na pewno ucieszyło Bereszyńskiego. W "11" pojawił się więc Puchacz.

- Niestety, w obronie zaprezentował się bardzo słabo. Przy golu dla Rosjan popełnił duży błąd. Piłka zagrana przez Gołowina leciała naprawdę długo, w momencie ruchu rywala całkowicie Puchacz stracił ustawienie, po prostu za późno ruszył za rywalem - komentował dla WP SportoweFakty Arkadiusz Onyszko.

Niestety, w spotkaniu we Wrocławiu potwierdziło się to, co często oglądaliśmy już w PKO Ekstraklasie. W Lechu Poznań 22-latek potrafił świetnie spisywać się w ofensywie, jednak miewał poważne problemy w obronie. Tak było jesienią, tak było i wiosną. I nad tym Puchacz będzie musiał pracować najmocniej, jeśli chce regularnie grać w Bundeslidze.

Jak sytuację z golem dla rywali ocenił sam zainteresowany? - Wiem, że stracona bramka była wynikiem mojego błędu. Powinienem lepiej przypilnować zawodnika, lepiej się ustawić, mimo że było to świetne podanie - powiedział przed kamerami TVP Sport.

Według Onyszki, w trakcie spotkania z Rosją Sousa wyraźnie zasugerował, że będzie nadal próbował Puchacza na lewym wahadle. - Dał mu zagrać 90 minut, jego słowa z konferencji też dawały do myślenia. Selekcjoner chce mieć po lewej stronie piłkarza lewonożnego - dodawał były bramkarz.

Rybus walczy z czasem

Co dalej? Do pierwszego meczu Euro 2020 pozostało mniej niż dwa tygodnie, a kadra ma przed sobą już tylko jeden sparing. W najbliższy wtorek zagramy z Islandią i według prognoz w Poznaniu mamy zobaczyć "11", która rozpocznie też spotkanie ze Słowacją.

A czy możemy być pewni, że Maciej Rybus dojdzie do pełni zdrowia? Piłkarz przekonuje, że wszystko idzie w dobrą stronę, jednak nad występem 31-latka wisi duży znak zapytania.

- Mam nadzieję, że uda mi się zagrać w drugim sparingu z Islandią. Na razie ćwiczymy indywidualnie razem z Arkiem Milikiem, dwa razy dziennie. Przyznam, że lekko nie jest. Pracujemy dużo nad siłą, górnych i dolnych partii ciała. Do tego dochodzą zajęcia w basenie, treningi cardio. Nie robiliśmy tylko sprintów. W niedzielę mieliśmy już zajęcia z piłkami - mówił nam w ostatni weekend piłkarz Lokomotiwu (WIĘCEJ TUTAJ).

Czy Paulo Sousie uda się rozwiązać problem z obsadą lewej obrony?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×