Euro 2020. To może być jego czas. Wielka szansa przed graczem Ekstraklasy

- Nie mam poczucia, że piłkarze z polskiej ligi mają problemy z intensywnością - mówił Jakub Świerczok. Napastnik Piasta podobnie, bez kompleksów, wszedł do składu w meczu z Rosją. W obliczu kontuzji Arkadiusza Milika, Euro to może być jego czas.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Jakub Świerczok PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Jakub Świerczok
Po meczu z Rosją najwięcej miejsca poświęcano właśnie jemu. To Jakub Świerczok był największym wygranym pierwszego sparingu przed nadchodzącym Euro. Snajper zdobył jedyną bramkę dla naszej reprezentacji, dodatkowo będąc aktywnym przez całe spotkanie, wnosząc sporo ożywienia w poczynania naszej ofensywy. Wyglądał znacznie lepiej od Dawida Kownackiego oraz Karola Świderskiego, którzy także wybiegli na murawę od pierwszej minuty.

- Z Rosją zagrałem niezły mecz, cieszy strzelona bramka, ale nie zmieniło to mojej mentalności. Nadal trenuję tak samo. Czy moja pozycja w drużynie się nie zmieniła? O to trzeba zapytać trenera. Myślę, że odnalazłbym się na boisku grając z Robertem Lewandowskim - mówił po meczu Świerczok.

O ile jednak wówczas można było pytać o ewentualną zmianę pozycji w drużynie, o tyle teraz to w zasadzie nie ulega wątpliwości. Z powodu urazu łąkotki w lewym kolanie z turnieju wypadł Arkadiusz Milik. Dodatkowo wcześniej kontuzja wyeliminowała także Krzysztofa Piątka. To oznacza, że na Euro numerem dwa w kadrze będzie jeden z niemal kompletnych nowicjuszy. Na dziś wydaje się, że najbliżej tej pozycji jest właśnie Świerczok.

Szansa po latach 

Przypadek Świerczoka jest o tyle specyficzny, że nie mówimy tu o żadnym "wonderkidzie". To już doświadczony zawodnik, który w życiu przeszedł niejedno. W grudniu skończył 28 lat. Mimo to właśnie teraz przeżywa najlepszy okres w karierze.

ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Moment zwrotny w karierze Zielińskiego? "Wtedy zapominasz o złych rzeczach"

Sam zawodnik w młodości należał raczej do tych bardziej krnąbrnych i niepokornych. Poukładać mu pewne sprawy pomogła dopiero Alina Wojtas, była szczypiornistka, w której zakochał się bez pamięci. - Dużo jej zawdzięczam i myślę, że gdyby nie ona, to nie byłoby mnie teraz w tym miejscu, w którym jestem - mówił już w 2018 roku.

To właśnie na przełomie 2017 i 2018 roku wydawać się mogło, że kariera Świerczoka wreszcie nabiera tempa. Wówczas przeniósł się do Łudogorca, a także otrzymał swoje pierwsze szanse w kadrze. Adam Nawałka sprawdził go w towarzyskich meczach z Urugwajem, Meksykiem i Nigerią. Pomimo rozegrania w nich jednak ponad 100 minut, Świerczok nie zdołał wpisać się na listę strzelców i na kolejne lata zniknął z radarów reprezentacji.

- W pierwszych meczach, gdzie byłem powoływany, tak dobrze się nie czułem, ale dziś czułem się już sobą. Myślę, że wyglądało to nieźle, a z meczu na mecz będzie jeszcze lepiej - komentował po meczu z Rosją na antenie TVP Sport.

Czytaj także:
Kontuzja Milika poważniejsza. Wiemy, ile będzie pauzował
Od niego zależy sukces kadry. Piotr Zieliński wychodzi z cienia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×